9 lutego 2012

Swobody chwila...

Mój poprzedni post był nieco bardziej szalony... Dlatego dziś postaram się zejść na ziemię.
Czasem bywa tak, że system w którym funkcjonujemy, żyjemy nie do końca nam odpowiada. Gdy tak się dzieje zazwyczaj szukamy, swego rodzaju, ukojenia, albo w narzekaniu, żalach kierowanych do przyjaciół, albo w marzeniach, formie introwertycznej. Obie formy są dobre, o ile nasi przyjaciele oraz mózg nie mają nas dość. ;)
Ukojenie możemy rozumieć jako poszukiwanie spokoju. Tylko pytanie brzmi "Czy to wystarczy?". Jednym tak, innym niekoniecznie.
Wielu ludzi myśli w gruncie rzeczy o wyzwoleniu.
Czasem postrzegamy je jako artystyczny performance, mający na celu ukazanie "Wolnego ducha" sztuki, innym razem jako "Krok do wolności", np. zerwanie z uciążliwym systemem politycznym czy obyczajowym. Pierwsza forma postrzegania wyzwolenia jest w pewnym sensie błędna. Jednak nie o tym chcę mówić. Wracając do tematu.
Mówiąc o wyzwoleniu wcale nie mam na myśli tylko żalów wywołanych niezadowoleniem z systemu politycznego, sytuacji na śmiecie i tym podobnych, nie mówię o wyrywaniu się z ram codzienności, w których tak głęboko tkwimy.
Pisząc o wyzwoleniu piszę o osobistej, personalnej wolności, którą tracimy przez nawarstwiające się problemy.
Społeczeństwo XXI wieku to społeczeństwo problemów! Pijemy hektolitry kawy, pędzimy do pracy, jak wracamy do domu to sprawdzamy maila, Facebook oraz wszelki "Newsletter" dotyczący świata dookoła nas. Dla siebie mamy tylko kilka chwil tuż przed snem.
Dlatego moje dzisiejsze pytanie brzmi "Czy tego nam potrzeba?".
Wirtualne życie, to śmierć. Owszem kocham internet za wolny dostęp do informacji, uwielbiam elektronikę ponieważ ułatwia moje życie, jednak jednocześnie nienawidzę jej. Dokładnie widzę, że powoli staję się kolejnym niewolnikiem portali społecznościowych oraz zbędnych sprzętów elektronicznych, w zasadzie już nim jestem.
Czasami się zastanawiam "czy bez tego nie byłoby mi lepiej?"
Podobnie myślę o korporacyjnym trybie życia. W gruncie rzeczy technologia poprawiła nasze warunki bytu, ułatwiła je. Jednak niestety przedłużone życie przecieka nam przez palce.
W związku z tym zadaje Wam pytanie:Czy warto tak żyć?"
Czy warto tracić kolejne lata swojego życia w internecie? W ciągłym biegu? Kiedy jest czas na szczęście?
Dzisiejszy wiersz będzie swego rodzaju uwieńczeniem tej myśli. Stanowi mój osobisty wyraz pragnienia wolności i swobody. Znaczy dla mnie bardzo wiele, dlatego mam nadzieję, że Wam się spodoba...


„Kropla”

Po deszczu słodkim
Po deszczu rześkim, orzeźwiającym
Stoję przy drzewie
Mokry i szczęśliwy
Patrzę w kałuże
A w niej widzę sny
widzę świat
oczyszczony i świeży
po deszczu świat nowym się staje
słodki mokry zapach przynosi mi ulgę
już nie liczy się nic
cokolwiek zrobię nie liczy się nic
liczy się chwila
liczy się moment
liczę się ja i inni
nie liczę pieniędzy, miast, niczego
Tak więc stoję i życiem cieszę się
Towarzyszą mi chmura szara i gałązka od liści zielona
Więc ruszam i znikam czy spotkamy się?
 nie wiem
czy zobaczysz mnie?
 nie wiem
Więc wypatruj jutrzenki ona ci powie i poprowadzi…

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz