31 marca 2012

Artyzm, życie... Co właściwie?

Życie to ciężka sprawa. W większości przypadków jesteśmy zdani na siebie. Dlaczego? Bo życie wymaga dojrzałości, inteligencji i sprytu. Po co to wszystko? Aby przetrwać, zdobyć własny szczebelek w drabinie społecznej et-cetera...
W zasadzie wszelkie nasze dążenia i próby stworzenia czegoś są niewiele warte, tak zwany majątek doczesny jest czymś niezwykle ulotnym.
Czy warto zatem się w ogóle starać?
Oczywiście, że tak! Gdyby nie starania, gdyby nie próby i dążenia to ludzkość niczego by nigdy nie osiągnęła.
Najwspanialsze dzieła cywilizacji zawsze na początku były wyśmiewanymi.
W końcu czasem się okazuje, że złe pomysły są wręcz doskonałymi...
 Może czasem należy po prostu robić swoje nie zważając na innych? Zawsze istnieje grupa ludzi niepostępowych, których głupia krytyka wynikająca z pewnych ograniczeń umysłowych nie będzie pozwalała im pójść dalej. Co gorsza będą oni ograniczać tych, którzy następny krok zrobić będą chcieli...
Bądźmy szczerzy większość społeczeństwa to pospolite papużki, które kopiują i powtarzają pewne schematy, wzorce zaczerpnięte od swego rodzaju ikon...
Dlaczego tak jest? Od zawsze porządek świata wyglądał tak, że byli przewodzący i przewodzeni.
Dziś pokażę wam kolejny szkic... Dama z dymu? To chyba inspiracja palacza. W zasadzie to jest to szkic, którego nie lubię. Jest trochę jak brzydkie dziecko, ale to moje zdanie. Ciekawi mnie jednak jakie jest wasze...

26 marca 2012

Sometimes it's just about...

Żyjąc z dnia na dzień w mieście nabieramy przyzwyczajeń.
Codziennie jeździmy tym samym autobusem o tej samej godzinie, spotykamy, przeważnie, tych samych ludzi. Mijamy ich obojętnie istniejąc pod swego rodzaju powłoką codzienności.
Jednak nasze względnie ułożone życie można bardzo łatwo wywrócić do góry nogami...
Wystarczą: Utrata pracy, wypadek lub innego typu tragedia albo nieprzewidywana zmiana otoczenia.
Właśnie co zrobić, gdy otoczenia nagle radykalnie się zmienia?
W pracy wystarczy zmiana szefa, aby dotychczas miłe biuro zmieniło się w siedzibę królowej śniegu.
W mieście może to być remont drogi bądź kolejna "genialna" reorganizacja komunikacji miejskiej. Zazwyczaj jedno i drugie oznacza dla mieszkańców głównie kłopoty...
W domu to może być cokolwiek, a wówczas świat uległa zagładzie.
Gdy nasze życie zaczyna się po prostu walić, czy nie warto czegoś zmienić?
Czasem trzeba powiedzieć "Dość!", krzyknąć "stop!" i po prostu zmienić tor!
Ludzie z otoczenia mają na nas wielki wpływ, mogą z wielką łatwością podnieść nas na duchu, ucieszyć, ale potrafią również nas zniszczyć...
Przyjaciół należy się trzymać, ale o wrogach nie zapominać. Wrogowie mają to do siebie, że jak wbijają "szpileczkę" to skutecznie. Czasem są to obcy ludzie, którzy bezimiennie zostawiają nieprzyjemne komentarze na blogach, czasem to obcy ludzie, którzy po prostu pokazują innym, że mają zły humor. Innym razem są to niestety ludzie z naszego najbliższego otoczenia.
Co zrobić wtedy? Metod jest niezliczenie wiele, jednak moja osobista rada z toksycznymi osobistościami nie warto zadzierać, takie osoby należy po prostu traktować jak zgniłe jajo i trzymać na odległość. Jeśli jednak mamy kogoś naprawdę dość to najlepiej to po prostu powiedzieć. Nagła, niespodziewana eksplozja emocji nie zawsze jest dobrze widziana. Lepiej nie wybuchać, wystarczy po prostu powiedzieć swoje i ruszyć naprzód.
Nie warto zostawać w tyle, nie warto rozpamiętywać. Trzeba iść przed siebie i oglądać się tylko na to co oglądania jest warte...
Dziś kolejny wiersz. Napisałem go... Uwaga... W tegoroczne Walentynki! Dla mnie był to jeszcze 13 lutego, ale to szczegół. Zainspirowała mnie pewna scena filmowa, która przedstawia osobę mówiącą dość i zmieniającą własne życie. Zastanawiam się czy każdy czasem nie marzy o tak drastycznych zmianach...
Może tak, może nie, tak czy inaczej zapraszam do lektury!
  
„Złoty szmer”

Zwietrzałe idee głupców się trzymają
Mądrym ludziom tylko głowy zawracają
Uczymy się pokory
Ponoć głupich ludzi zmory
Ślepcy w stare zapatrzeni
Nie dostrzegą swych własnych cieni
Nie spostrzegą świata zmian
Lecz wyrządzą wiele ran
Krótkowzroczność słabością wielu
Nie przykryjesz tego nawet polewą nawet z karmelu
Powiedzieć co ważne zawsze pora
Do diabła niech idzie głupia pokora
Ludzie prawdę znać muszą
Bo w kłamstwach się już duszą
Po co tkwić w jednym ładzie?
Po co wciąż w tym samym składzie?
Zmiany zaprowadzić najwyższy czas
Pora by z rękawa wyfruną as!
Pora skorzystać z wiedzy naszej
Pora zburzyć forty prywaty waszej
Idealizm to głupota
Cechuje go romantyzmu ślepota
Pora jednak wszystko zmienić
Przestarzałe, zepsute na świeże wymienić
Posłuchajcie mnie proszę głupcy

23 marca 2012

Do sensu droga...

Czasami patrząc na coś pięknego, na coś naprawdę niezwykłego, zdajemy sobie sprawę, że jest to tylko kłamstwem, złudą.
Czasem poszukując prawdy odkrywamy sztylet, którym ktoś nas ugodził a o którym nie wiedzieliśmy...
Czemu tak jest? Bo człowiek, człowiekowi wilkiem, bo każdy dba o własny interes.
Kłamstwo...
Czemu kłamiemy? Czemu nie potrafimy być prostolinijni? Mówić szczerze nie bacząc na konsekwencje?
Dlatego, że się boimy. W głębi duszy kłamcy to ludzie nieszczęśliwi, przez wymyślanie kolejnych nie-prawd zaczynają w nie wierzyć.
Życie kłamcy to pasmo bólu, przez własne skłonności nie potrafią zaufać innym. Czemu? Bo szukają w innych cząstki swego odbicia...
Smutne to i zarazem godne dezaprobaty, ale czy XXI wiek nie jest wiekiem kłamstwa? Bądźmy szczerzy XX-wieczny komunizm był pełen kłamstw i złudzeń, ale czy wiek obecny nie jest gorszym?
Wydawało by się, że powinno być lepiej, a jednak nie jest. Czasem wydaje się, że jest coraz gorzej, ale przecież świat się nie zmienił.
Kłamstwo przecież też nie oznacza od razu złych intencji. Czasem kłamiemy w dobrej wierze, by chronić bliskich przed bolesną prawdą... Czemu to robimy? Bo chcemy im oszczędzić cierpień.
Są również słodkie kłamstewka, które opowiadamy osobom, które nas pociągają, tylko po to by wzbudzić ich zainteresowanie.
Bądźmy szczerzy czarne nie jest czarne a białe nie jest białe- świat składa się z wielu warstw, z wielu intencji, myśli. Dlatego nie oceniajmy książki po okładce bo jej wnętrze może nas zaskoczyć...
Ostatnie dni wywołały u mnie głód życia, pewna rozmowa- tęsknotę za przygodą, przypomniała o marzeniach o snach i oczekiwaniach...
Kochana wiosna wróciła! Pora wyjść z dusznych czterech ścian i zażyć nieco wolnego wiatru...
Dzisiejszy szkic jest wynikiem kontemplacji nad jedną z moich ulubionych epok, która ma pewną charakterystyczną cechę...
Mam nadzieję, że odkryjecie o którą chodzi... ;)


20 marca 2012

Strange thoughts...

Ostatnio przeczytałem dość ciekawy artykuł o blogowaniu. Jego treść w zasadzie nadawałaby się na wykład "Jeśli chcesz być blogerem-celebrytą to...". Podejrzewam, że tego typu wykład cieszyłby się popularnością...
Większość ludzi chce być znana i bogata, co ciekawsze większość sama nie wie po co.
Wracając jednak do tematu artykułu to wspomniał on o jednym aspekcie bycia blogerem- "pisz regularnie".
Pomyślałem sobie wówczas, że ja w ogóle tego nie robię. Moje posty pojawiają się bardzo sporadycznie. Jeśli Was to denerwuje to przepraszam, jednak publikuję co jakiś czas nie ze względu na lenistwo, tylko ze względu na idee. Powiem szczerze zakładając tego bloga nie zamierzałem zostać ani sławnym, ani bogatym- stworzyłem go dla idei. Na czym polegała? Pisałem o tym w pierwszym poście.
Blog ten jest swego rodzaju galerią sztuki i magazynem w jednym. Galerią sztuki ponieważ wystawiam tu swoje prace, prezentuje je w możliwie jak najlepszej formie. Magazynem ponieważ stanowi on swego rodzaju portfolio, czy nośnik twórczości.
Niestety arte-blog jest czymś zupełnie innym niż blog o modzie. Blogi o modzie są o tyle łatwiejsze w prowadzeniu, że w zasadzie nie wymagają szczególnych kombinacji. Ich główna idea opiera się na pokazaniu stylizacji, zdjęciach no i sympatycznym wpisie. Broń boże ich nie krytykuję. Wręcz przeciwnie uważam, że są fajne, czasem inspirujące, a nawet zaskakujące. Jednak post na blogu o modzie nie wymaga "wyższych" idei, ani prac plastycznych. Umówmy się prościej jest stworzyć stylizację z powszechnie dostępnej odzieży niż stworzyć coś własnego...
Problem Arte-bloga polega także na tym, że jest to zawsze blog bardzo osobisty, personalny w dodatku skierowany do stosunkowo wąskiej publiczności...
Samo stworzenie "czegoś" do pokazania wymaga w końcu odrobiny czasu i wysiłku...
Poza powyższymi aspektami myślę także o tym by pokazując Wam swoje prace przekazywać jakąś treść. Aby nie popsuć prezentacji muszę dbać także o to by posty również miały jakiś sens.
Oczywiście może nie zawsze mi się udaje, ale bądźmy szczerzy dopiero się uczę...
Tak czy inaczej mam nadzieję, że Was tu nie zanudzam i, że chętnie mnie odwiedzacie... :)
 Dziś kolejny wiersz! Powstał stosunkowo niedawno, na początku lutego bieżącego roku, więc stanowi już przykład mojej "świeżej" twórczości.
Od razu uprzedzam, że zainspirował go bardzo przykry sen, niezwykle obrazowy i jednocześnie przerażający.
Hmm... Z dzisiejszym radosnym pierwszym dniem wiosny bardzo kontrastuje, ale dzięki temu jego klimat jest bardziej znośny... ;)

 
„Powrót zimy”

Siedziałem samotnie na balkonie zaśnieżonym
Na balkonie opuszczonym
Podziwiałem lampki złote dogorywające
Nadzieli światełko umierające
Wokół radość była
U mnie tylko łza zimna w mrok się skryła
Płacz samotny, dogorywanie
Z najbliższymi, ukochanymi rozstanie
Byłem sam na wieki
Ciężkie były me powieki
Senne, zmrożone
Włosy jak balkon- ośnieżone
Życia swego już nie chciałem
Ponieważ szczęścia nie miałem
Zima wróciła
I mnie zabiła
Mego świata nadszedł kres…

18 marca 2012

Taniec czasu...

Dzień od setek lat trwa w taki sam sposób- budzimy się, zbieramy i ruszamy do szkoły czy pracy...
Wbrew pozorom świat naszych przodków wyglądał podobnie.
Bądźmy szczerzy poza technologią i komfortem życia to nie zmieniło się nic...
Jednak przeszłość pozostawiła nam wiele zagadek, niejasnych przekazów, nieodkrytych nauk. Pytanie brzmi "czy potrafimy z nich korzystać?".
Patrząc na obecną sytuację polityczno-gospodarczo-społeczną myślę, że nie do końca. Nasz kochany kraj tkwi w tym samym punkcie co kiedyś...
Klasy rządzące żyją w pewnej iluzji, obywatele są rozgoryczeni a państwo przybiera raczej charakter zapuszczonego ogrodu niż ojczyzny z, której moglibyśmy być dumni.
Czy to nie smutne? Mimo całego rozgoryczenia, żalu, złości nie robimy niczego aby owe realia zmienić.
Ciekaw jestem czy ktokolwiek pomyśli o zreformowania naszej ojczyzny...
Jak na razie pytanie to pozostaje bez odpowiedzi, dlatego nieco zmienię temat...
Część osób twierdzi, że sztuka powinna coś obrazować, przedstawiać, ale czy koniecznie artyści muszą się silić na jakiś temat?
Moim zdaniem czasem można stworzyć coś pozbawionego przekazu, taki pusty ładny obrazek w, którym nikt nie będzie się musiał doszukiwać skomplikowanej idei czy treści.
W zasadzie dlaczego zamykamy sztukę w pewnych ramach?
Społeczeństwo patrząc na obrazy szuka epoki, która stworzy ideologię, wydarzeń objaśniających tendencje itp.
Jednak czy tak naprawdę tego potrzebujemy?
Przecież czasem coś mogłoby pozostać po prostu znakiem zapytania...
Myślę, że tyle ideologii na dziś wystarczy zatem...
Dziś pokażę Wam kolejny szkic! Nie pamiętam kiedy powstał, wiem jedynie, że było to dawno temu... ;)
Jest to jedna z moich nielicznych ideologicznych prac. Szczerze powiedziawszy rzadko zastanawiam się nad przekazem...
Pewnie właśnie dlatego posiadam raczej negatywne nastawienie do klasyfikacji... 



14 marca 2012

Nocy blask...

Jeśli spojrzycie na godziny publikacji postów zauważycie pewną ciekawostkę...
Zawsze pisze nocą! Dlaczego? Kocham spokój nocy, jej szelest ciszę, urodę. Noc to po prostu pora na życie, pora ciszy, cieni i czaru...
Dlaczego akurat noc?
Kult tej pory dnia pochodzi zapewne z okolic basenu morza śródziemnego. Dlaczego stamtąd? Południe europy słynie z gorących, spokojnych dni i radosnych, pełnych życia nocy...
Osobiście, gdy tylko mogę, z chęcią kontynuuję ten zwyczaj, jako typ sowy wolę pracować nocą i spać za dnia...
Poza tym kocham to uczucie gdy ciepły wiaterek lekko porusza cienie liści na asfalcie i ścianach, czuję się wspaniale słuchając Jazzu i pijąc wino jednocześnie podziwiając usypiającą okolicę.
Tak... Ahhh... Te kochane sny letnich nocy...
Naprawdę warto za tym tęsknić... Czasem tak sobie marzę, aby celebrować je w jakimś mieszkanku z widokiem. ;)
 Nie ma to jak widok dachów miasta nocą. Jeśli chodzi o mnie to gdybym miał kupić mieszkanie marzeń, to patrzyłbym na widok za oknem o zachodzie słońca...
Czy to nie głupie? Może trochę zbyt marzycielskie, ale co tam! Marzenia od tego są!
Dlatego dziś wiersz o kochanej czarującej nocy... Dobranoc! ;)

 
„Noc”

Noc zmysłowa
Noc czarna
Niczym kawa
Trochę jak lawa
Swój urok na nas rzuciła
Każdego zauroczyła
Romansu moc odczuli ludzie
Ręka sunęła delikatnie po udzie
W kryształowym kielichu księżyc się odbijał
W szampanie złocistym na miliony kawałków firmament nieba rozbijał
Szary szal delikatnie powiewał porzucony na tarasie
Miasto iskrzyło od okien miliarda
Od parków woń romansu łudziła
Najmocniej śpiących pobudziła
Jej czar…
Chwili dar
Tak silny
Niezwykle mylny
Tak cudny
Zaiste złudny
Mgiełką opęta, omota, zniewoli
Lecz po co komu resztki silnej woli
Dajmy się temu porwać!
Choć na chwilę od rzeczywistości oderwać
Poczuć wolności zew
Niczym na sawannie Lew
Słodki niech zatem trwa sen
Niech przybędzie jedyny ten
Słodkiej nocy czar
Jej najpiękniejszy dar!

13 marca 2012

When dream becomes reality...

Czasami wszystko idzie jak po maśle, innym razem życie nie układa się po naszej myśli, ale co zrobić gdy koszmar spełnia się na naszych oczach?
Co zrobić gdy w zasadzie jesteśmy bezradni patrząc na upadek? Co zrobić gdy chcemy zapobiec czemuś co musi zastąpić?
Tragedia tych pytań tkwi w odpowiedzi na nie... Nie można zrobić niczego...
Może czasem trzeba się po prostu cieszyć chwilą i podziwiać jak odchodzi? Może czasem trzeba puścić i dać po prostu odejść...
Tak... Nie zawsze sen stający się rzeczywistością jest czymś dobrym. Są sny które nigdy nie powinny się pojawiać, są dziury, które nigdy nie powinny powstawać. Niestety prędzej czy później postaną w końcu taki bieg świata.
Koleje losu nie zawsze są szczęśliwe. W świecie było wiele przypadków gdy ludzie musieli na zawsze opuścić swoje ukochane domy wiedząc, że już do nich nigdy nie wrócą... Co gorsza musieli się udać w nieznane poszukując spokojnego kąta do otarcia łez i ruszenia przed siebie.
Przeszłość należy zostawić za sobą wynosząc z niej jedynie nauki...
Niestety na świecie istnieją sprawy na, które my sami nie mamy wpływu a w, których nikt nam nie może pomóc. Te sprawy musimy rozwiązywać sami, musimy uczyć się żyć z przykrymi myślami, a czasem musimy udawać, że jesteśmy szczęśliwi...
Czemu tak jest? Na to pytanie nie da się odpowiedzieć. Jak wcześniej pisałem czasem miło by było wiedzieć więcej, czasem wspaniale by było dostrzegać coś czego nie dostrzegają inni. Niestety to nie możliwe bo sen stający się rzeczywistością nie zawsze jest tym pięknym...
Dziś kolejny stary, rozmarzony szkic. Powstał w latach 2009-2010. Co przedstawia? W zasadzie odwrotność dzisiejszej myśli, a może ją wieńczy...

Czasem wyzwolenie może być ułudą, a szczęście ledwie porcelaną...


12 marca 2012

Sen dnia nowego...

Czasami układając plany na kolejny dzień zakładamy tylko rzeczy oczywiste- W co się ubierzemy, dokąd dojedziemy, który środek transportu wybierzemy itp.
Czasem los potrafi nas zaskakiwać...
Co się stanie gdy do filiżanki codzienności dorzucimy choćby maleńką łyżeczkę przygody?
Z jednej strony możemy przeżyć okropny stres, mogą nami szarpać nerwy ale...
Właśnie to kochane "ale". W zasadzie nigdy nie wiemy co nas spotka i jaki będzie miało na nas wpływ.
Coś złego, nieprzyjemnego nas wzmocni na przyszłość i nauczy, coś dobrego z kolei rozweseli i zapewni wspomnienia na długie lata...
Czy da się przewidzieć co nas czeka? Nie jest to możliwe a czasem tak miło by było po prostu wiedzieć więcej...
Dzisiejszy wiersz nie należy może do serii najlepszych, ale mam nadzieję, że dobrze oddaje klimat zmian i naszego wpływu na los. W końcu to my tworzymy historię...



„Nareszcie dzień”

Czekam na chwały swej dzień
Czekam aż odejdzie cień
Postawię się tedy gburom nudnym
Uporkom paskudnym
Pokażę moc swą
Odejdę drogą swą
Nikt nie zatrzyma mnie
Nikt nie dogoni mnie
Będę robić co będę chciał
Skrzydłami wyobraźni machał
Pokażę światu całemu
A przede wszystkim pokażę sobie samemu
Co?
To że potrafię
To, że zdziałam
To kim jestem…

11 marca 2012

The world of delight...

Dzisiejszy post rozpocznę serdecznymi podziękowaniami dla pewnej niezawodnej siostry Olgi, która dokonała cudu, mianowicie udokumentowała moje kochane szkice...
Olgo jestem ci za to niezmiernie wdzięczny!

Post kolejnej niedzieli dotyczy rozkoszy, fantazji, romansu, wolności...
Czy te czynniki nie wpływają na nasze szczęście? Pomyślcie! Rozkosz u każdego wygląda inaczej jednak, gdy ją odczuwamy wspaniały uśmiech mimowolnie zdobi naszą twarz.
Fantazja... Mmm... Kochana fantazja! Jej bezgraniczność dodaje nam skrzydeł, wznosi nasze dusze aż do samego nieba kres.
Cóż z romansem zatem? Romans, słodka namiętność, to coś niezapomnianego, coś pięknego ulotnego niepowtarzalnego, nawet wtedy gdy dobiegnie końca, piękne wspomnienia wciąż trwają...
Zresztą sama miłość nie tyczy się szukania drugiej połówki. Tak naprawdę w inny lecz równie wspaniały sposób kochamy najbliższych- rodzinę i przyjaciół... Bez nich świat byłby szarym pustym i kompletnie pozbawionym smaku.
Wolność z kolei daje nam swobodę myśli i pozwala działać. Tylko w pełni wolny człowiek ukazuje swój prawdziwy potencjał... Jak to powiadali  starożytni "Mars non musis amicus"- Wojna nie jest przyjacielem sztuki...
Czy nie ma w tym prawdy?
Jutro poniedziałek, musimy rozpocząć kolejny tydzień. Kolejne 5 dni pracy, jednak jest w nich pewien urok, coś czego kiedyś będzie nam brakowało, dlatego życzę Wam wszystkim udanego tygodnia!
Do napisania wkrótce... ;)


10 marca 2012

Kwiat jednego dnia...

Gdy pogoda nas dobija i pozytywne myśli zabija, ruszmy Hej! z drużyną w przygodę!
Dzisiejszy post dotyczy kwiatu, który kwitnie jeden dzień- Ketmii.
Ketmia jest bardziej znana jako Hibiscus.
Te piękne kwiaty kwitną tylko jeden dzień, dlatego uwiecznienie tego kwiatu jest czymś wyjątkowym. Dlaczego? Ponieważ mamy szansę posiadać zdjęcie czegoś niepowtarzalnego, czegoś co istniało tylko 24 godziny i możliwe, że tylko my zwróciliśmy na to uwagę.
Ten jeden dzień.
Brzmi znajomo? Każdy prędzej czy później taki dzień ma. Każdy pewnego dnia dozna tych swoich pięciu minut sławy, które albo wykorzysta, albo zaprzepaści...
Czasem może się wydawać, że świat zwariował, ale moim zdaniem on zawsze takim był, tylko my tego nie zauważaliśmy...
Jeszcze parę lat temu patrząc na to co się dzieje dookoła myślałem sobie, że dawniej było lepiej. Cóż za naiwne kłamstewko. Tak naprawdę świat się nie zmienia, to my dorastamy i zaczynamy pewne rzeczy dostrzegać. Dlaczego pokazuję Wam ten kwiat? Ponieważ kwiat jednego dnia to doskonały pomysł na odświeżenie myśli! Żyjmy, cieszmy się jednym dniem, tak jakbyśmy jutro mieli zniknąć...


7 marca 2012

Być "Kimś"? Być "Czymś? Być sobą?

Na świecie jest chyba z ponad milion osób marzących o byciu VIP-em..
Mam jedno pytanie... Po cholerę?!
Większość tych "wielkich" to ludzie nieszczęśliwi. W końcu sława to zła przyjaciółka. Dlaczego?
Otóż kochana sława ma to do siebie, że bywa zdradliwa, trzeba jej stale poświęcać uwagę, a co gorsza jest jak pieniądze- przychodzi i odchodzi kiedy tylko ma na to ochotę...
Nie lepiej po prostu być "kimś", ale dla kogoś? Dobry samochód nie zastąpi przyjaciela, a para butów związku!
Marzymy o czymś realnym, ciężko osiągalnym i płytkim. Sława i pieniądze to ciężar. Owszem miło jest mieć ich na tyle aby zaspokajać swoje różne zachcianki, ale po co więcej? Czy od razu potrzebujemy mieszkać w Bristolu, ubierać się w najdroższych butikach i jeździć najnowszym samochodem prosto z linii produkcyjnej?
Chyba niekoniecznie...
Tak naprawdę świat materialny jest pozbawiony wnętrza. Oczywiście nie twierdzę, że najlepiej rozebrać się i uciec wykrzykując "Wolność!", to byłoby nieco hipisowskie... ;)
Poza tym nadmierny idealizm bywa szkodliwy.
Być czymś? Istotą wyższa itp? To też dyrdymały! Miło jest zdobywać wiedzę itp, ale nie warto się nią nadmiernie chwalić... Mówię serio!
Jak ktoś jest za mądry, to jest samotny. W końcu nikt nie lubi być tą głupszą osobą... :/
Być sobą? Jak najbardziej! Oczywiście trzeba się nieco tonować, ale też bez przesady. Nie pozujmy na kogoś kim nie jesteśmy!
Nie warto...
Zatracić cząstkę siebie dla "ulepszenia"? To prawie jak operacja plastyczna psychiki- jak się przesadzi to wygląda się jak straszydło, w dodatku plastikowe...
A o czym dzisiejszy wiersz? Jak w wielu innych przypadkach to pytanie pozostawię bez odpowiedzi! ;)
Sami przeczytajcie i oceńcie!


„Szronu czar, magiczny dar”

Gwiazdą srebrzystą bym być chciał
Bym komuś nadziei światło dał
Bym drogę wskazał
Na firmamencie nieba niebieskim
Nocnym, zimnym, pełnym groteski
Przeraźliwym jednak i wspaniałym
Wielkim i jednocześnie małym
W tafli lustrzanej zamarzniętej rzeki się przejrzeć
I tam piękno i czar świata dojrzeć
Prawdy choć ociupinkę
Taki mały prezent pod choinkę
By świecić jasno po wieki
By samotnym wyjrzały lśniące oczy spod sennej powieki
By ich przebudzić i złe myśli gorące ostudzić
Ni dla zabawy ni z złego zamiaru
Po prostu z dobrych chęci nadmiaru