25 czerwca 2012

Nocna pogawędka...

Wiecie... Jakoś brakuje mi inspiracji. Z jednej strony mógłbym napisać kolejnego posta o niczym, ale czy to ma sens? Znaczy oczywiście pomysłów mam kilka, ale żeby je zrealizować muszę wyruszyć w plener. Dlatego dzisiaj nie rozdrabniając się zbytnio przedstawię wam kolejny wiersz!
Powstał nocą pod koniec kwietnia. Dokładnie około wpół do trzeciej... Wytłumaczę ten fakt jedynie tym, że nocą najlepiej się tworzy. Dlaczego? Ponieważ nikt nie dzwoni, nikt nie przychodzi, nie ma żadnych nagłych wezwań do pomocy... Wszyscy śpią! Oczywiście ma to swoją wadę. Niestety, gdy wbijesz się w rytm pracy nocą to nie dość, że późno wstajesz to, gdy wyjdziesz na imprezę to masz pewność, że niczego nie stworzysz.
Wracając jednak do tematu jest to wiersz stosunkowo świeży więc z moimi zdolnościami literackimi jesteście na bieżąco...
W najbliższym czasie postaram się nadrobić zaległości w sztukach plastycznych oraz zaprezentuję wam coś nowego...
Mam nadzieję, że was nieco zainspiruję, zaciekawię, a przynajmniej nie znudzę! Owocnego poszukiwania inspiracji- artystom, dobrej nocy- ciekawskim!


„Kolumna”
Na placu w białym mieście
Na placu przepięknym
Na placu nad rzeką
Stała kolumna
A na niej
Na niej piękna kobieta
W dłoni wysuniętej
W dłoni szalem delikatnym owiniętej
Trzymała znicz
Wolności ogień
Włosy jej targał wiatr
Trwała tak sobie ze skrzydłami rozłożonymi
Trwała przez lata
Aż nagle
Aż nagle przyszedł cień
Zagłady dzień
Miasto płonęło
A ona…
Ona stała nieruchoma
Czekała
Czekała na dzień biały
Na dzień w którym
W którym kolumna wspaniała
Kolumna ozdobna
Do rzeki runęła
A ona
A ona spokojnie w wodzie samotna spoczęła
Nieruchoma blada
Od wiatru z daleka…

21 czerwca 2012

Live the same way as you play...

Czasami życie przypomina teatr. W przerażający sposób zmusza nas do ukrywania emocji podczas gdy wewnątrz nas następuje erupcja. Czasami zmusza nas do uśmiechu, gdy z oczu leją się łzy.
Życie nie zawsze bywa sprawiedliwym, nie zawsze karze winnych, nie zawsze nagradza zasłużonych.
Pech to pech jednak nadziei na lepsze jutro tracić nie należy.
Obyczaj czasem zmusza nas do drobnego kłamstwa. Ja sam często chciałbym po prostu uciec stąd gdzieś w siną dal udając, że nie znam realiów, jednak czy to byłoby życie?
Wiecie ład stworzony przez ludzkość nie jest doskonały, a system ma charakter wielkiej pomyłki. To wszystko prawda. Jednak uważam, że nie warto płakać nad rozlanym mlekiem, lepiej coś z tym zrobić. Zawsze można mieć dobrą minę do złej gry, udawać, że nic się nie dzieje. Zawsze można siedzieć w miejscu i narzekać. Zawsze można to robić, ale czy nie lepiej stanąć do walki? Nie mam na myśli ślepej walki Don Kichota z wiatrakami, ale walkę sensowną. Dobry plan działań często zdaje egzamin. Owszem realizacja nigdy nie jest idealną, ale zawsze jest lepszą od złożonej akcji wywołanej nagłym zrywem.
Jeśli chodzi o takie przykłady egzystencji "jak w teatrze" to dla mnie czymś takim jest życie w Warszawie, opowiadanie o niej.
Wiecie... Na przykład dla mnie ta rzeczywistość jest upiorną. Warszawa to smutne miasto, które zostało częściowo pozbawione własnych korzeni, tożsamości. Mieszkańcy tego produktu "miasto-podobnego" to kilka procent ludzi naprawdę z nim związanych i gromada przypadków, które tu trafiły w pogodni "za chlebem". W wielu wypadkach są to ludzie nieobyci, zarozumiali, bezczelnie ukazujący swe pochodzenie fałszując obraz prawdziwego mieszczanina. Denerwuje mnie to! Nie mogę na tych ludzi patrzeć, nie jestem w stanie ich słuchać, ale co poradzę? Kolejną kłodą życia tu jest krajobraz. Warszawa to miasto koszmarnych kontrastów, które wręcz męczą swą brzydotą. Nikt o nic nie dba, a przyszłość maluje się w byle-jakich barwach...
Jednymi słowy brzydkie miasto, brzydcy ludzie i brak perspektyw. A jednak! Żyję tu i ciągle mam nadzieję na lepszą przyszłość. Z negatywnymi aspektami staram się walczyć. Owszem wymaga to wysiłku, ale czy nie warto go podjąć?
Zapewne dla większości mój blog to koszmarna nuda. Jest pełen różnego rodzaju niedopowiedzeń, idei, które ciężko zastosować w życiu. Właśnie dlatego go prowadzę w ten sposób. Prowadzę go bo mam nadzieję, że to co piszę nie idzie gdzieś w kąt. Mam nadzieję, że ktoś to przeczyta, zrozumie i zastosuje.

Jeśli chodzi o osoby myślące, które są już zmęczone ideałami i moralizacją, to mam dla was komunikat!
Otóż wkrótce zamierzam dodać nieco kolorytu do bloga... Jaką szaloną idee zamierzam tu znów realizować? Nie będzie to nowy typ pracy artystycznej, ani tym bardziej filozofowanie. Będzie to coś innego, zupełnie nowego, pozytywnego. Mam nadzieję, że nowy "dodatek" przypadnie wam do gustu...
Dziś jednak zaprezentuję wam kolejny szkic! Jeden z, jak na razie, ostatnich w moim szkicowniku. Pochodzi z roku panującego. Poza nim został mi już tylko jeden, ale... Nie martwcie się! To co pokazywałem do tej pory to dopiero początek... ;)


8 czerwca 2012

Fairy tale...

Bajka... Piękna historyjka opowiadana przez matki małym dzieciom. Czemu? Aby śniły, aby nauczyły się mieć nadzieję. Czy tylko po to?
Bajki mają także zachęcać do podejmowania wyzwań, do walki z przeciwieństwami losu.
Bajki to jednak tylko bajki. Opowiadane nam w późniejszym wieku tracą dawny blask...
Czemu? Bo innymi są bajki dla dzieci od tych dla dorosłych. Bajki dla dorosłych to historie jadowite.
Dlaczego? Otóż owe bajki są jedynie synonimem kłamstwa...
Ludzkość, od wieków niesprawiedliwa, walcząc o swe racje stworzyła kłamstwo. Po co? Po to by na bazie padliny i zgliszcz tworzyć złote laury. Kłamstwo pozwala klęskę obrócić w chwałę, a zdrajca z jego pomocą może się stać bohaterem....
Czemu piszę o kłamstwie? Ponieważ jesteśmy nim bombardowani.
Zwłaszcza ostatnio pamięć milionów zgładzonych przez szaleństwa została dosłownie opluta kłamstwem.
Co gorsza kłamstwem fanatyczki. Czy reakcja ofensywna była słuszną? Nie! Tego typu ludzie powinni być ignorowani. Jeśli jednak ich działalność jest szkodliwą... Wówczas powinno się skierować właściwe pismo o treści dosłownie wzorcowej, o treści przepełnionej uprzejmością, faktami oraz pytaniami. Dlaczego na chamstwo i głupotę należy odpowiadać grzecznością? Po to by ukazać swoją wyższość, która wynika z dobrego wychowania oraz błyskotliwości. Dzięki zastosowaniu uprzejmości oraz przedstawieniu faktów w prosty sposób udowadniamy swe racje.
Niestety walka o odzyskanie honoru wygląda dziś marnie. XXI wiek nacechowany jest brakiem kultury. Dla ludzi, którzy się tym zajmują powinien być to alarm. Dlaczego? Bo nawet najlepsza twierdza od ciężaru głupoty może upaść...
Nie pozwólmy by kłamstwo szeptane pod pretekstem bólu, honoru oraz pamięci przodków stawało się prawdą. Jeśli na to pozwolimy to stracimy zbyt wiele, a ofiary wielu lat pójdą na marne.
Dlatego walczmy o swoje póki możemy, ale walczmy rozważnie... Po co? Po to by pamięci i honoru nie splamić brudem, po to by istnieć, po to by lśnić!





2 czerwca 2012

Fin de siècle...

"Fin de siècle" słynny zwrot oznaczający koniec epoki. Co towarzyszy zakończeniu epoki?
Zazwyczaj dekadencki koniec. Fajerwerki, szampan piękne stroje oraz obyczajowa wolność.
Ludzie oczekujący końca...
Koniec epoki nie musi oznaczać jednak tylko zakończenia kolejnego stulecia. Koniec epoki to koniec etapu.
Człowiek w swym życiu wielokrotnie przechodzi przez kolejne etapy. Każdy pojedynczy jest silnie nacechowany emocjonalnie. Każdemu towarzyszą inne uczucia. Na przykład koniec dzieciństwa kojarzymy z czymś radosnym a zarazem smutnym. Z jednej strony kończąc dzieciństwo stajemy się dorośli, samodzielni, a z drugiej? Tracimy dziecięcą radość, niewinność i wolność na zawsze.
Epoką także może być czas wybrany przez nas. Może to być czas nauki, podróżowania lub po prostu życia w jednym miejscu.
Czasem kolejne etapy zamykają się bezpowrotnie bez naszej zgody. Budzi to w nas bunt i sprzeciw. Bezcelowy, pozbawiony sensu. Każdy etap prędzej czy później się skończy po to by nadszedł następny. Taka kolej rzeczy...
"Każda epoka stawia sobie własne cele zapominając o wczorajszych snach"
Te wielkie słowa przypominają o tym, że nie wszystkie cele mogły zostać zrealizowane, nie wszystkie sny spełnione, a przyszłość i tak nadeszła...
Okrutnym i niesprawiedliwym jest czas, ale co poradzić? Czasu się nie zatrzyma, słów nie cofnie a czynów nie zmieni. Zamiast się żalić trzeba wyciągać wnioski...
Jednak co jeśli obawiamy się przymusowego zakończenia etapu? Co jeśli przyszłość maluje się w barwach szarości i czerni?
Co jeśli przez decyzję innych jeden z naszych etapów życia może zostać zamkniętym?
Czy jesteśmy wówczas skazani na bezsilność, gniew i żal?
W tym właśnie tkwi problem. Część ludzi w ogóle nie myśli o tym, że przez ich decyzję coś naprawdę pięknego może bezpowrotnie przepaść...
Co zrobić, gdy taka obawa wystąpi?
Można jedynie cieszyć się kwitnącą chwilą i mieć nadzieję, że nie przestanie ona trwać...


„Pożegnanie”

W słoneczny piękny dzień
W wiosenny piękny poranek
Samochodem opuszczałem ulicę
Szpalery drzew z dzieciństwa żegnałem
Dom wspomnień rodzinnych na zawsze opuszczałem
Stał równie piękny co zawsze
Równie otwarty
Równie kochany
Równie mój
Opuszczałem go na zawsze
Z bólem serca mały świat żegnałem
Świat w którym wszystkich znałem
Świeciło słońce
Dla mnie padał deszcz
Jechałem w nieznane
Jechałem daleko
Czemu?
Bo głupcy władali
Bo głupcy prostytucję uprawiali
Bo wszystko sprzedali
Ideały, marzenia, plany…
Wszystko poszło w ogień
Ciepły, chciwy pochłaniał świat
Świat mego dzieciństwa
Świat mych marzeń
Świat oczekiwań