17 lutego 2012

Srebrnego światła blask...

W lipcu zeszłego roku w dzień pełni księżyca, blade światło rozświetliło mój pokój.
Była to spokojna czarująca noc, jednak kolejna pełnia błyszcząca w ramach obrazów przypomniała mi o tych poprzednich.
W zasadzie każda pełnia widziała co innego. Jedna szczęście, inna smutek, kolejna gniew a jeszcze inna nostalgię...
Zastanowił mnie ten bieg zdarzeń. W zasadzie przez lokalizację mojego pokoju jestem uzależniony od nieba- od słońca i księżyca.
Jednak to samo światło za każdym razem oświetlając ten sam pokój, za każdym razem rozświetla nieco inny świat. Wszystko się zmienia, wszystko idzie dalej. Czy na pewno? Przeszłością nie należy żyć, należy się z nią rozliczyć i ruszyć dalej bo inaczej pewnego dnia nas dogoni. A jej zadaniem nie jest prześladowanie lecz kształtowanie. To przeszłość nas kształtuje. Nasze doświadczenia, otoczenie oraz miejsce w którym żyliśmy bądź żyjemy.
Czasem i coś co powinno być nieskazitelnym szkłem ma rysę lub dwie. Dlaczego? Bo życie nie jest idealne, ale należy się cieszyć z tego jakie jest.
Zmiany, jak wcześniej pisałem, są nieuniknione, a czasu nie zatrzymamy. Zresztą czy miałoby to sens? Ciekawość nienadchodzącego dnia następnego by nas zabiła...
Dzisiejszy wiersz jest zadedykowany. O czym jest? Sami odkryjecie! Dlaczego go napisałem? Nie mam pojęcia! Mam jednak nadzieję, że Wam się spodoba. Nadszedł weekend zatem życzę Wam zebrania sił na nadchodzący tydzień, udanych zabaw na koniec karnawału, a przede wszystkim szczęścia, we wszelkich jego objawach!

Dla księżyca co mi do pokoju w nocy zagląda


„Rozmowa z księżycem”

Czemu się chowasz księżycu wspaniały?
Wyjdź tu do mnie proszę bo samotnym się czuję
Tyś jest mym jedynym najlepszym przyjacielem
Tyś wysłuchiwał cierpliwie mych marzeń dziecięcych stos
Tyś mi drogę oświetlał w ciemną moc
Tyś znosił me żale i smutki
Tyś patrzył na marzenia dziecięce niespełnione
Jedyny nadawałeś nocy niezwykły ton
Więc wyjdź do mnie księżycu mój przyjacielu wspaniały
Bo wśród tej burzy gwałtownej
Tyś jedyną ostoją spokoju
Komu jak nie tobie myśli swe będę powierzać?
Komu się zwierzę?
I wreszcie kto mi da światło nadziei?
Kto powie, że będzie inaczej, wspaniale!
Proszę cię zatem księżycu srebrzysty porozmawiaj ze mną jeszcze
Bo bez ciebie noc byłaby smutną, straszną i złowieszczą
Więc wyjdź wreszcie do mnie mój przyjacielu najlepszy, jedyny, niezwykły…

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz