29 kwietnia 2012

Świt nocy...

Ostatnio pokazałem wam moje 3 pierwsze prace ze szkłem. Oczywiście już szykuje dla was kolejne atrakcje...
Wiecie życie potrafi czasem nas mile zaskoczyć. Po długiej zimie nareszcie nastąpiły ciepłe dni. Zupełnie jakby nagle przyszło lato. Maj zapowiada się naprawdę pięknie. Czy tak pozostanie? Tego nie wie nikt...
Dziś, tak w ramach relaksu, chciałbym pokazać wam zdjęcie zachodu słońca na ostatnim cyplu Europy.
Wykonałem je w najbliższej okolicy słynnego "Cabo Da Roca". Według geografii jest to zachodni koniec Europy, dalej dopiero Ameryka...
Wiecie miejsce to jest niezwykłe to tam dawniej kończył się świat. Do czasu wyprawy Krzysztofa Kolumba ludzie spoglądali na zachodzące w morzu słońce i podziwiali bezkres morza.
Bezkres ten jednak przestał istnieć wraz z odkryciem obu ameryk. Czy na pewno?
Atlantyk niby otoczony kontynentami, dawał o sobie znać. Żywioł tego oceanu, jego potęga nas przerasta. Człowiek oczywiście opanował technologię dzięki, której ułatwił sobie życie. Tyle, że ta technologia nie daje możliwości władania żywiołami...
Wiecie... Mam nadzieję, że nigdy nie uda nam się zapanować nad żywiołami. Dlaczego? Bo pazerność ludzka nie zna granic, a żywioły są symbolem nieokiełznanej wolności. Fakt, że są niepowstrzymane motywuje do działania. Dlaczego? Bo żaden władca, polityk czy bogacz nie ma władzy nad nimi. To dzięki temu i własnemu uporowi możemy walczyć z czymś co wydaje się teoretycznie niemożliwe. Bezsilność ludzka wobec matki natury przypomina nam o tym, że nie ważne, czy ktoś ma: władze, fortunę, czy inne przymioty, tak czy inaczej, pozostanie on tylko człowiekiem, który prędzej czy później przeminie...


La Tasse Rouge...

(La Tasse Rouge z fr. Czerwony puchar)
Dzisiejszy post dotyczy mojego czerwonego "dziełka".
Puchar ten pierwotnie miał być, bardziej ozdobnym, prezentem. Niestety z braku czasu i mobilizacji pozostał w stanie pierwotnym, niedokończonym.
W zasadzie stan pierwotny, stan przed nałożeniem ostatnich dekoracji jest stanem najbardziej fascynującym. Moim zdaniem obiekt w tym stanie ujawnia swoją niedoskonałość, prezentuje wszelkie niedociągnięcia, błędy przez co staje się bardziej interesującym.
Dlaczego tak sądzę? Otóż wtedy widać duszę artysty, która po dopieszczeniu, po wykończeniu staje się niewidoczną, a przynajmniej nie pełną. Wszelkie poprawki, dodatki wywołuję u mnie pytanie...
Czy nadmierna doskonałość nie jest bezduszna?
Z jednej strony zachwycamy się czymś idealnym, ale z drugiej wolimy żyć w czymś nieperfekcyjnym.
To trochę jak z tymi wspaniałymi nowoczesnymi wnętrzami- z jednej strony podziwiamy je, zachwycamy się harmonią, symetrią i sterylnością, ale... Ale! Mało, kto tak naprawdę potrafi w takich wnętrzach żyć. Niestety prawda jest taka, że są one zbyt zimne, zbyt puste.
Tak samo zresztą jest z monumentalnymi, pałacowymi wnętrzami. Chętnie zwiedzamy, bogato zdobione, pałace takie jak Wersal, Nieborów czy Schönbrunn, ale czy chcielibyśmy w nich mieszkać?
Właśnie w tym momencie wchodzimy w kwestię "wystawiennictwa". Przez szereg lat sztuka służyła głównie samej sobie. Miała zmuszać do kontemplacji, przedstawiać jakąś problematykę czy po prostu zdobić. Oczywiście sztuki piękne miały swą, wysoką, cenę. Owej tendencji sprzeciwił się dopiero koniec XIX wieku. "Belle Epoque" (epoka piękna) u nas zwana Secesją. Artyści końca XIX wieku postanowili uczynić sztukę częścią życia codziennego. Czy słusznie? Oczywiście, że tak! Jestem zdecydowanym zwolennikiem udostępniania sztuki szerokiej publiczności. Sztuka nie powinna służyć samej sobie. Poza tym jeśli ma nauczać, to dlaczego tylko elitarne grono? W końcu każdy powinien mieć prawo podziwiania, prawo do wzniosłości nie ważne czy jest chłopem, czy panem.. Wszyscy jesteśmy równi. Nie liczą się zasługi przeszłości, pieniądze czy wpływy liczy się chwila obecna...











25 kwietnia 2012

Green Gold...

Zielone złoto... Czym jest? A czym innym jak nie pieniędzmi?
Tak pieniądze... Środek płatniczy ułatwiający pozyskiwanie towarów. Czy na pewno?
Niestety pieniądze stały się źródłem wielu problemów. Czemu? W głównej mierze przez ludzką chciwość, która wzniosła je do rangi niemal sakralnej. Wielu ludzi niestety traktuje pieniądze jako przedmiot kultu. A czym są naprawdę? Zgodnie z artykułem, który parę miesięcy temu ukazał się w czasopiśmie "Coaching", pieniądze powinno się traktować jako środek, a nie cel!
Co to oznacza? Nie należy bogacić się dla samego bogacenia, bogacić się należy po coś.
Pieniądze są środkiem płatniczym, który tylko umożliwia zakup, nie ma sensu traktować ich jakoś wyjątkowo.
Wiecie... Tak czasami sobie myślę, że gdybym miał dużo pieniędzy to czego to ja bym nie robił. Czy nie brzmi to naiwnie?
W końcu możliwym jest, że jako człowiek zamożny nie potrafiłbym docenić drobnych przyjemności. Możliwe, że byłbym kimś zupełnie innym...
Zresztą kto wie?
Tak czy inaczej sądzę, że środki finansowe umożliwiające niezależność mieć warto, ale wszystko z umiarem.
W końcu prędzej, czy później i tak wszyscy umrzemy, a po śmierci ładne rzeczy się nie przydają... Nie ważne w co przystrojeni i tak gnijemy dokładnie tak samo!
Ważniejsze jest raczej to, czy jesteśmy zadowoleni z własnego życia. Czasem warto zachować zdrowy rozsądek i pomyśleć o sobie. Nie mówię o egoizmie, ale o dystansie. Świata i tak nikt nie zbawi, a zadowolenie z własnego życia jest ważniejsze od satysfakcji innych osób... Na tym polega wolność, na tym polega dorosłość...
Dziś druga butelka! Powstała kilka godzin, dzień lub tydzień po pierwszej... Ze 2-3 lata temu... Tak, czy inaczej obecnie publikowane prace pochodzą z tego samego okresu.
Od razu uprzedzam, że moje pierwsze szklane prace są inne od późniejszych. W jaki sposób się różnią? Dowiecie się wkrótce...





22 kwietnia 2012

Rencontre avec le verre...

Pewnego chłodnego dnia miałem przyjemność poznać szkło... Brzmi dziwnie?
Może dlatego, że nie spotkałem samego materiału, ale miałem okazję zetknąć się z malarstwem na szkle.
Szkło... Niezwykły materiał do tworzenia- śliskie, przeźroczyste, kruche. Nadanie mu formy stanowi nie tylko ciekawe zadanie ale i wielką przyjemność.
Dlaczego? Bo efekt jest szybki, a stworzony obiekt staje się elementem tak zwanej sztuki użytkowej.
Poza tym malarstwo na szkle jest magiczne. Dzieło w świetle słońca zaczyna dosłownie żyć.
Pojawiają się na nim niezwykłe refleksy świetlne, a kolor często ukazuje się jako cień...
Dziś pokażę wam moją pierwszą szklaną butelkę! Powstała dawno temu na wiosnę. Jeśli mnie pamięć nie myli tuż przed Wielkanocą...
To właśnie miałem na myśli pisząc o niespodziance- inną formę twórczości! Wracając jednak do butelki to...
Mam nadzieję, że wybaczycie jej pewną niezgrabność i nadmierne bogactwo...







Kolejne szkła Sztukaterry już wkrótce!

20 kwietnia 2012

Kropla inspiracji...

Jedna kropla inspiracji a może tak wiele...
Od dzieciństwa wierzyłem, że gdy człowiek naprawdę czegoś pragnie to prędzej czy później to zyska!
Mniejsza o to! O czym chciałbym dziś wam opowiedzieć?
O inspiracji! Znacie to uczucie? Jest niesamowite! W moim przypadku działa ono dość dziwnie...
Nie wdając się w, skomplikowane, szczegóły- Inspiracja to pozytywna energia, która przepływając przez nasze ciało od stóp do głów napełnia je niezwykłymi pomysłami, a przy tym mocą do ich realizacji.
Osoba zainspirowana może absolutnie wszystko. Co mam na myśli? Na przykład nocne pobudki w celu napisania wiersza, krążącego po głowie..
Wiecie... Inspiracja jest czymś naprawdę ciężkim do opisania, to po prostu trzeba poczuć. Myślę, że każdy inaczej, na swój sposób to odczuwa...
Jak wspomniałem na Facebook'u mam dla Was niespodziankę! Jeśli pogoda dopisze to już jutro uchylę rąbka tajemnicy...
Co pokażę wam dziś? Słodki, herbaciany kwiat, który co lato mnie dosłownie uwodzi. Czemu? Gdybyście tylko mogli poczuć ten zapach, gdybyście tylko mogli spojrzeć na te kolorowe płatki wśród szumu wiatru i brzęczenia owadów...
Naprawdę nawet w zwykłym poranku można znaleźć moment na drobny, niezwykle piękny moment...
Dziś po raz pierwszy od dawna spędzam wieczór w domu, stąd też fala nowej energii ;)
Życzę Wam zatem fali nowych pomysłów, pomyślnych wiatrów no i... Dobrej nocy!


16 kwietnia 2012

The dance of Angels...

Taniec- niezwykła forma wyrazu artystycznego, sposób na przekazanie poszczególnych emocji oraz całych historii poprzez ruch...
Skąd się wziął? Zapewne początki tańca sięgają czasów rytuałów plemiennych. Taniec jak i każda forma sztuki w różnych miejscach świata wyglądał inaczej.
W Europie taniec elit był inny od tańca zwykłych ludzi...
Na przykład balet lata temu był dostępny tylko dla najbogatszych, którzy mieli wystarczającą pozycję społeczną, aby na przykład wraz z królewską świtą podziwiać spektakl.
Czas jednak zrobił swoje- sztuki pierwotnie przeznaczona dla "wybranych", dla błękitno-krwistych, stały się dostępne dla wszystkich.
Co nam, zwykłym śmiertelnikom, daje dostęp do kultury elit? Przede wszystkim każdy ma możliwość doznania czegoś wyższego, swego rodzaju uczestnictwa w uczcie dla duszy. Owa uczta dla duszy kształtuje w nas pewną wrażliwość, pewną czułość na piękno.
Taniec oczywiście na delikatnym starym balecie się nie kończy. Dziś mamy możliwość nie tylko uczyć się różnych rodzajów tańca jego stylów, ale i podziwiania występów wykwalifikowanych tancerzy z całego świata!
Mnie osobiście taniec zadziwia i nieco fascynuje. Jeśli chodzi o tę dziedzinę sztuki to znajduje się zdecydowanie w grupie publiki zasiadającej na sali. Nie posiadam wystarczających kwalifikacji aby czynnie zajmować się tą dziedziną... ;)
Muszę przyznać szczerze, że jest to intrygująca forma sztuki- łączy w sobie sport i sztukę...
Połączenie obu tych dyscyplin jest niesamowitym wyzwaniem! Tancerze muszą być nie tylko doskonałymi sportowcami, ale i znakomitymi aktorami.
Dlaczego o tym piszę? To proste! Dzisiejsza praca dotyczy właśnie tematu tańca! Poniższy szkic powstał w zimny grudniowy wieczór 2010 roku. Jest to oczywiście moja własna interpretacja więc praca zapewne nie przedstawia żadnej autentycznej pozy baletowej. Czy przedstawia to co powinien? Oceńcie sami!

Taniec to sztuka ulotna, trwa tylko chwile po to by pozostawić po sobie jedynie głośny huk oklasków...


15 kwietnia 2012

Kiss of spring...

Pierwszy pocałunek wiosny... Ach!
Wspaniałe uczucie prawda?
Niestety przyjście wiosny ma zasadniczą wadę- jak ją poczujecie to wariujecie...
Nie to, że od razu wariatkowo, ale wiosny słodycz działa nieco odurzająco. Co mam na myśli? Wiosna powoduje roztargnienie. Aura panująca dookoła powoduje, że ludzie zachowują się jak zakochani...
Z jednej strony zabawne to uczucie, ale gubienie rzeczy i bieganie z roztargnienia w tą i z powrotem to już nie do końca...
Zresztą co ja będę się wam tu rozpisywać... Wiersz wam wszystko wyjaśni! Dla zachęty dodam, że powstał 22 marca, a więc naprawdę niedawno! ;)


„Wiosenkowo”

Wiosna wiosenka przybyła i mi w głowie zawróciła
W pierwszej fali roztrzepania spóźniony wpadłem na zadania
W kolejnej zaginęła mi… rękawiczek skórzanych para
W zasadzie to niechcąco porzuciłem je niedbale
A lubiłem je…
Nosiło się je wspaniale
Kolejne zdarzenie przedziwne
Jadąc na spotkanie ważne, śpiesząc się maksymalnie…
Zapomniałem o spotkaniu?!
I wróciłem do domu…
Ku zdziwieniu wielu bardziej niż zwykle w świecie zagubiony
Błąkam się tak od wczoraj
Ach ta wiosna wiosenka wspaniała
Przychodzi i drobiazgi roztrzepanym odbiera
Przybywa i niemal głowy nam urywa
I po co?
Kto wie?
Może do kochania się rwie?
Może do piosenki?
Ech…
Te początków wiosny wdzięki…
Dziękuję za nie bardzo
I miłego odzyskiwania głowy sobie życzę!

11 kwietnia 2012

Piękno róży...

"Nie ma róży bez kolców" to stare powiedzenie jest jak najbardziej prawdziwym.
Róża- wspaniały kwiat, pięknie pachnący, idealny na randki, śluby i inne okazje.
Niestety równie co piękny bywa i bolesny. Tak jak w powiedzeniu kwiat ten zawsze ma kolce, które są ostre, a ich haczykowaty kształt sprawia, że rany przez nie zadawane są bolesnymi...
Tak samo jest z życiem. Życie to nie tylko coś pięknego, wspaniałego, wzniosłego... Życie również bywa ciężkie, pełne smutku i bólu. Życie jest dokładnie jak róża. Piękny barwny kwiat z kolczastą, nieprzyjemną łodygą.
Zapewne zastanawiacie się skąd takie porównanie. Skąd w ogóle u mnie takie tematy?
Widzicie otóż taką różą jest moje życie. Na pierwszy rzut oka jest pięknym, barwnym kwiatem, ale gdy spojrzysz niżej zobaczysz kolce...
W zasadzie moja egzystencja nigdy nie należała do prostych. Początki mojego życia w zasadzie sprawiły, że po dziś dzień trzymam się blisko sztuki, świata wyobraźni.
Już jako dziecko miałem bardzo bujną wyobraźnię, z jednej strony była jak dar- Wyobraźnia dawała mi niezwykłe możliwości tworzenia barwnych historii, pięknych scenerii itp. Jak to w życiu niestety była także druga strona...
Z drugiej strony bujna wyobraźnia umieszczała mnie raczej na odludziu, na pustyni towarzyskiej.
Dlaczego poruszam ten temat? Ponieważ jest tematem trudnym, tematem unikanym.
Inteligentna część społeczeństwa chodzi do galerii sztuki, muzeów podziwiać obrazy. Część z nich przedstawia trudną tematykę, jednak patrząc na wykwintne dzieła sztuki rzadko patrzą oni na drugą stronę obrazu...
Jakiś czas temu miałem przyjemność oglądać pewien rokokowy obraz na, którym malarz umieścił swoją sylwetkę jako "Pierrota"- człowieka smutnego, całkowicie odcinającego się od otoczenia.
I wiecie co? Ze zdumieniem, gdy uświadomiono mnie o jego obecności, doszedłem do wniosku, że rozumiem to.
Niby ceni się osoby zdolne, inne, wyjątkowe, ale ceni się je "na niby", albo dopiero gdy się zestarzeją. Dlaczego właśnie tak? Dlatego, że ludzie boją się innego, boją się tego czego nie rozumieją. Czasem osoby zdolne się szkaluje z czystej głupiej zazdrości, czasem z powodu "złej krwi". Co mam na myśli? Podłość... Ludzie bywają naprawdę podli, gdy nie chodzi o ich własny interes. Nie świadczy to oczywiście o tym, że należy żyć na pustyni. Jedyne co mam na myśli to, że najczęściej należy uważać na to co się czyni...
Łatwo jest coś zniszczyć, obrócić w nicość. O wiele trudniej jest coś zbudować. Pamiętajmy o tym każdego dnia, bo czasem nieświadomie możemy zniszczyć coś naprawdę ważnego, coś naprawdę pięknego...


8 kwietnia 2012

Easter whishes

Dziś Wielkanoc! W związku z tym chciałbym Wam życzyć: Wesołego jajka i mokrego Śmigusa Dyngusa! Nie przejedźcie się zbyt mocno abyście mieli siły na jutrzejsze figle! :D
Dzisiaj pokażę wam moją świąteczną pracę. Powstała co prawda w grudniu, więc dotyczy nieco innych świąt, jednak myślę, że dzisiejsza pogoda pasuje do niej.
Zabawnie jest obserwować padający śnieg na Wielkanoc...
Pogoda jak kobieta- zmienną jest! Zresztą mamy kwiecień! A jak wiadomo od lat "Kwiecień plecień poprzeplata trochę zimy, trochę lata".
Co prawda przez to wiosnę ciężko wyczuć,  ale miejmy nadzieję, że wkrótce się to zmieni.
Nadzieja matką głupich, lecz to ona umiera ostania. Może warto zatem z nią trzymać... ;)
Wracając do świątecznej pracy, to tak jak większość jest ona szkicem, który powstał zapewne z rok-2 lata temu. Coś około tego, niestety nie mam w nawyku zapisywania dat. Może powinienem zacząć? Zdecydowanie ułatwiłoby mi to pisanie postów! :D
Jeśli chodzi o pisaninę, to nie wiem jak wy, ale ja mam dość.
Pozdrawiam Was zatem serdecznie i jak zawsze zapraszam do odwiedzania!


7 kwietnia 2012

Złota myśl...

Nie zawsze z dobrych myśli powstaje dzieło diament, perła nie zawsze wygląda wspaniale, a dzieła?
Dzieła sztuki dzielą się na kategorii wiele. Jedne są wspaniałe, inne przeciętne. Są też twory o, których istnieniu czasem wolelibyśmy zapomnieć...
Dlatego dziś opublikuję taki twór. Wcześniej, nieszczęśliwie go pominąłem. Powstał on pod koniec lutego bieżącego roku. Szczerze mówią zamiast publikować to wolałbym go usunąć i zapomnieć o tym, że kiedykolwiek powstał.
Gdybym jednak tak zrobił to byłbym z Wami nie szczery. Zafałszowałbym obraz swego artystycznego dorobku.
A zatem złota myśl na dziś! Pokazać paskudę po to, aby się poprawić!
Życzę Wam zatem dobrej nocy i przyjemnej lektury...


„Czasu gra”

Patrząc na spadający deszcz
Obserwując liścia taniec
Czuję się jak kleszcz
Jak dusza połamaniec
Rozerwany w silnym powiewie
Bezużyteczny jak polityczny wiec
Lekki jak obłok na niebie
Przecież to tylko chwila
Wpijam się w świata krew
Moje zęby długie jak mila
Silny jak lew
A on, świat tylko łzy leje
Spokojnie zerka
Przypomina mi boskie propyleje
Widzę jego oko zza błękitnego lusterka
Patrzy i się śmieje
A ja słaby i tak umrę zniknę
Wiatr zawieje
Nigdy tu nie utknę
Bo moją duszę zwieje
Ulotną lekką…

6 kwietnia 2012

Midnight whisper

W tą naprawdę czarującą noc, rozświetloną zimnym srebrnym blaskiem księżyca, postanowiłem wstawić kolejny szkic!
Myślę, że jego klimat wraz z atmosferą nocy będą wspaniale współgrać.
Jeśli chodzi o post to chciałbym poruszyć temat niezwykłości...
Czy marzyliście kiedyś o przygodzie? Czy marzyliście kiedyś by być kimś wyjątkowym?
Jeśli tak to zwróćcie uwagę na to, że każdy z nas jest w jakiś sposób wyjątkowy. Na wyjątkowość człowieka, jego wartość, nie wpływają tylko czynniki takie jak pieniądze, wiedza czy zdolności. Najważniejsze w ludziach są cechy ich charakteru, ich poglądy. To właśnie na ich podstawie uzyskujemy prawdziwy obraz człowieka.
Oczywiście, bądźmy szczerzy, są ludzie, których toksyczny charakterek bywa do tego stopnia urzekającym, że wytrzymanie choćby 5 sekund z "persona non grata" (z łac. osoba nie mile widziana) graniczy dosłownie z cudem...
Tego typu osoby są zdecydowanie wyjątkowe na... ekhem... swój sposób!
Ujmijmy to tak gdyby nie tego typu osoby to nie potrafilibyśmy docenić osób szczerych i sympatycznych.
Wracając jednak do tematu wyjątkowości. Poprzez słowo wyjątkowy oraz przygodę miałem raczej na myśli coś niezwykłego. Co? Czy czytając wciągającą książkę, bądź oglądając fantastyczny film nie marzymy czasem o tym by stać się częścią akcji? Czy nie pragniemy przeżyć czegoś podobnego? Z tego co mi wiadomo jest wielu ludzi, którzy przeczytawszy/obejrzawszy Harry'ego Potter'a marzyło o nauce w Hogwart'cie. Jest wielu ludzi, którzy zapoznawszy się z Władcą Pierścieni marzyło o zniszczeniu pierścienia. Co więcej jest wielu ludzi, którzy we własnych snach przeżywali przygody nie z tej ziemi...
Dlaczego tak jest? Winę za to z pewnością ponoszą odkrywcy. To przez nich świat stał się zbyt oczywistym, zbyt znanym...
Czemu tak sądzę? Dawniej, gdy ludzkość nie znała wszystkich kontynentów, gdy większość obszarów mapy stanowiły czarne plamy, ludzkość przypuszczała co owe tajemnicze plamy skrywają. Co za tym szło powstawały niestworzone ilości zabobonów oraz naprawdę mitologicznych przypuszczeń...
Czy świat nie był wówczas ciekawszym, a życie bardziej ekscytującym?
I tak i nie. Z jednej strony przygoda, wyprawy w nieznane, a z drugiej? Pospolity strach...
To, że świat był większy i ciekawszy nie koniecznie zachęcało do życia, ludzkość żyła w ciągłym strachu przed, nieznanymi, zagrożeniami czyhającymi w owych czarnych strefach.
Niestety jak to w życiu bywa wszystko ponosi za sobą daleko idące konsekwencje...
Ale czy nie warto czasem sobie po prostu pomarzyć?


2 kwietnia 2012

Welcome back in town...

Dzisiaj przecinając, któryś raz, Marszałkowską zastanawiałem się nad tym o czym by Wam dziś napisać.
W zasadzie temat zupełnie przypadkowo sam się nawinął...
"Im dłużej nas nie ma tym świat szybciej się zmienia" to myśl, która mi dziś towarzyszy.
Dlaczego taka? Otóż do miasta wróciła dziś pewna osoba. W trakcie krótkiej rozmowy padło wiele znaków zapytania, pojawiło się wiele zaskoczeń...
Pomyślałem sobie, że niesamowitym jest fakt jak wszystko się zmienia. Z pozoru moje życie biegnie normalnym torem, dla mnie nie zmieniło się zbytnio, ale co z osobą postronną? Zdałem sobie sprawę z tego, że tak naprawdę wszystko się zmieniło.
Nie widzieć kogoś zaledwie parę miesięcy, a świat potrafi wywrócić się do góry nogami!
To niezwykłe jak, dla nas niepozorne, zmiany w życiu mogą się okazać czymś naprawdę niezwykłym.
Dlaczego tak jest? Przyzwyczajamy się do pewnych rzeczy przez co nie zwracamy uwagi na drobne kroki, które powolutku prowadzą do czegoś naprawdę wielkiego.
Czas naprawdę potrafi płatać nam figle...
Dziś, z okazji nadmiaru szkiców, zdjęcie z wiosny 2010! Pomyślałem, że będzie miłą odmianą dla oka. Wiosenne, kolorowe, świeże! Za pewne nieco inne od tego co obecnie gościmy za oknami.
Poranne gradobicie należało raczej do poniedziałkowych demotywatorów niż do zachęty rozpoczęcia kolejnego tygodnia...
Kwiecień, plecień poprzeplata trochę zimy trochę lata- znamy to urocze powiedzonko, ale jak na razie za dużo zimy za mało lata. Może jakaś zmiana?
Mam nadzieję, że małe, kolorowe wytchnienie dla Waszych oczu zainspiruje nieco pogodę...


1 kwietnia 2012

Kurz na szkle...

W Piątek wieczorem miałem przyjemność wybrać się na spotkanie o Libanie. Przyznam szczerze, że było niezwykle kształcące jednak jedno mnie zaskoczyło i zasmuciło jednocześnie. Jedna z osób wypowiadających się poruszyła temat dawnego Bejrutu. W zasadzie Bejrut został porównany do Warszawy, co ciekawe jego główna ulica handlowa nie została porównana do żadnej ze współczesnych ulic naszej stolicy. Główna i najelegantsza ulica przedwojennego Bejrutu została porównana do przedwojennej Marszałkowskiej.
Zasmuciło mnie to. Dlaczego? Ponieważ obecne miasto w żaden sposób nie może się równać z tym przedwojennym...
Dawna Warszawa jest opisywana jako miasto niezwykle żywe. Miasto, które noc rozpoczynało z blaskiem a kończyło no cóż... Dobrze wiemy jak się kończy dobra impreza ;)
Poza tym przedwojenna Warszawa była miastem niezwykle pięknym, zadbanym, miastem w którym życie musiało być wspaniałym.
Wielokrotnie słyszałem historie o tym, że noc zaczynało się od wizyty w teatrze, filharmonii czy kabarecie, aby potem wybrać się do jednej z tysiąca wspaniałych restauracji. W niektórych można było spotkać co barwniejsze postacie miasta. Każda była inna i miała swój klimat. Co poza tym oferowało miasto? Niesamowitą ilość sklepików, które dawały możliwość kupienia praktycznie wszystkiego.
Jedyne co było potrzebne to pieniądze, zresztą nawet bez pieniędzy spacer ulicami wspaniałej metropolii musiał być przyjemnością.
Co mamy dziś? Tak naprawdę nie mamy niczego. Warszawa przepadła na amen a jej perspektywy nie malują się w radosnych barwach. Miasto zmieniło się na gorsze. Obecna Warszawa to raczej skaza na honorze dawnej metropolii.
Mamy XXI wiek- znamy technologię umożliwiające stawianie domów niemal w powietrzu, znamy tyle rodzajów sztuki, możemy w kilka sekund sprawdzić co się dzieje w Tokio czy Nowym Jorku.
I co? W ogóle z tego nie korzystamy. Owszem winę za to ponosi II Wojna Światowa, ale czy tylko?
Dlaczego obecnie nie robi się absolutnie niczego, aby stolica Polski była miastem wspaniałym? Dlaczego nie tworzymy czegoś z czego kolejne pokolenia będą dumne?
Naprawdę to pytanie zadaje sobie wielokrotnie. Dlaczego? Bo jak do tej pory to patrzę jedynie na okres kłamstwa, prywaty i bezprawia...
Dzisiejszy wiersz dotyczy gniewu, złości, zemsty. Powstał na początku poprzedniego miesiąca.  W pewnym sensie oddaje to co czuję gdy patrzę na to co się u nas wyprawia.
Mimo, że mamy Prima Aprilis, to jakoś humoru na żarty mi brak...


„Destrukcja”

Szła ulicą zagłada ponura
Krokiem powolnym szary pył wznosiła
Jej wzrok gniewny, mściwy spoglądał z wyższością
Powoli podążała ku bramie złotej
W łachmanach najbrzydszych, brudna, straszna
Piękno jej przerażało, głosu gniewny ton paraliżował
Zła, mściwa, silna
Niebo za czarnymi chmurami się skryło
Oczy rozbłysły wściekłym płomieniem
Wiatr się zerwał!
Grzechy ulotniły
W potwory się zmieniły
Rozszarpując winowajców głośny złowieszczy śmiech pod niebiosa wzniosły
To koniec nadszedł
Miasta płoną, domy się walą
Wszystko znika, wszystko odchodzi
Ziemia piękna piekłem najprawdziwszym się staje
To ona zwyciężyła…
Zemsta!