17 sierpnia 2013

A z boku BOK

Darowanemu koniowi nie zagląda się w zęby, czy jednak to przysłowie zawsze się sprawdza?
Sądząc po warszawskim gmachu B.O.K to niekoniecznie...
Biblioteka Ordynacji Krasińskich w skrócie BOK, to jedna z najstarszych warszawskich instytucji o charakterze naukowo-kulturalnym.
Instytucja powstała jako wynik wieloletnich tradycji kolekcjonerskich rodu Krasińskich.

(Miłość do ojczyzny naszym prawem)

Gmach przy ul. Okólnik 9/9a powstał w latach 1912-30.
Styl budynku miał przywodzić na myśl czasy napoleońskie- czasy powstawania rodzinnej kolekcji.
Jako pierwsze wzniesiono oficyny mieszkalne, które miały utrzymywać bibliotekę i muzeum mieszczące się w środkowym budynku, toteż główna część kompleksu powstała jako ostatnia.


Frontowy gmach miał zachwycać światłem i ciszą ponoć tak rzadko spotykanymi w stolicy.
Z tyłu magazyny, z przodu reprezentacyjne sale służące jako biblioteka, czytelnia i muzeum w jednym.
Przez kilka lat budynek cieszył się renomą. Podobno był nawet uznawany za jedną z najlepszych bibliotek w Warszawie.
Oddana do użytku w 1930 roku działała z pełnym rozmachem.
Wówczas niejeden badacz historii z chęcią przychodził na Okólnik, aby w spokoju zgłębiać tajemnice przeszłości.


Niestety czasy chwały nie trwały zbyt długo. Wojna nie była łaskawą dla tej instytucji.
Już pierwsze bombardowania warszawy dosięgły gmach.
O ile początkowe zniszczenia nie były znaczne, o tyle ciąg dalszy działań wojennych doprowadził bibliotekę do ruiny.
Do lipca 1940 Niemcy regularnie rozkradali najcenniejsze zbiory. Rok później przekształcili go w Staatsbibliothek Warschau.

(Herb Krasińskich- Ślepowron nad wejściem)

(okno od podwórza)

Zreorganizowana i uszczuplona biblioteka działała jeszcze do roku 1944.
O tym roku wiele mówić nie trzeba. Większość ludzi wie, że był to rok śmierci miasta Warszawy.
Razem z miastem spłonęła i biblioteka. Według niektórych wspomnień. Po powstaniu spod gruzów wydobywano jeszcze resztki eksponatów niegdyś zdobiących wspaniałe sale.

(Jedna z oficyn mieszkalnych)

W latach 1945-1950 Biuro Odbudowy Stolicy zadecydowało o odtworzeniu gmachu.
Niestety nowa doktryna polityczna nie pozwalała na przywrócenie chwały biblioteki.
Pozbawiona pomieszczeń magazynowych przez wiele lat służyła różnym instytucjom.
Ostatecznie budynek został porzucony. Po dziś dzień stanowi smutne wspomnienie po dawnej chwale miasta.

Zapomniany, porzucony bez szans na lepszą przyszłość.
Czy tak powinna wyglądać siedziba zasłużonej instytucji?
Zrealizowany z prywatnych środków gmach miał służyć społeczeństwu, a nie chylić się ku ruinie!
Niestety powinności, powinnościami, a rzeczywistość i tak wie swoje.
Jak na razie o istnieniu tej budowli wie niewiele osób i mimo, że wzbudza zainteresowanie to niewiele się zmienia.
Bodajże dwa lata temu kilka organizacji społecznych odwiedziło opustoszałe wnętrza.
Jednak pomysłów na zagospodarowanie gmachu wciąż brak.
Jak to jest, że tak przemyślana konstrukcja stanowi tak duży problem?


Otóż wynika to z bardzo specyficznego podejścia budowniczych warszawy.
Jak wcześniej wspomniałem, odbudowany gmach został zupełnie pozbawiony magazynów. W ich miejscu znajduje się blok mieszkalny.
Bez zaplecza magazynowego piękne sale frontowe znacznie straciły na wartości..
Mimo to budynek świetnie nadaje się do celów artystycznych.
Duża ilość światła i przestrzeni czynią obiekt interesującym.
Niestety jak wiadomo w życiu nie wszystko bywa takie proste. Gmach starej biblioteki wymaga remontów. Poza tym nie wiadomo, czy wkrótce nie pojawią się spadkobiercy.
Jedno wiadomo stara biblioteka tam raczej nie powróci.
Czy BOK otrzyma drugie życie, czy pójdzie pod deweloperski nóż?
Zapewne dowiemy się już wkrótce...



2 sierpnia 2013

O przestrzeni dla publiki...

Rodzajów przestrzeni każdy może wymienić wiele. Przestrzeń można dzielić według funkcji, własności itp. Kryteriów jest całe mnóstwo.
Dziś jednak chciałbym się skupić na tej przeznaczonej dla każdego.

(fot. Olga)

Idea przestrzeni publicznej formowała się przez lata. Jej rozwój zawdzięczamy nie tylko ideom związanym z porządkowaniem miast, to jest urbanistyce, ale również dzięki potrzebom ludu.
Czym właściwie jest przestrzeń publiczna?
Przede wszystkim jest to miejsce spotkań. Kawałek miasta po którym można się poruszać bez posiadania dużych, czy małych funduszy. Skrawek terenu, na którym stykają się ludzie z różnych kręgów kulturowych.
Idea przestrzeni należącej do ludu wcale nie jest młodą. Jej korzeni możemy się doszukiwać już w starożytności.
Jej propagatorami byli zwłaszcza Grecy, a później Rzymianie.
Wówczas to na ulicach i placach obywatele dowiadywali się o polityce, ekonomii, modzie, a nawet nasłuchiwali wszelkich plotek.
W erze informacji nie musimy nawet otwierać okien, czy drzwi, aby być na czasie.
Jaką zatem funkcję powinna pełnić przestrzeń publiczna?
Wyzwolona od przymusu dostarczania podstawowych informacji może z jednej strony stanowić ozdobę, a z drugiej przyciągać ludzi.

(fot. Olga)

Tylko w jaki sposób?
Niestety w Polsce kwestie przestrzeni publicznej kuleją.
Największy problem, przynajmniej na gruncie warszawskim, tkwi w reklamach i samochodach.
Z jednej strony mówi się o tym, że reklamy męczą, a z drugiej... Hasło "Dach i ściany pod reklamy" wciąż egzystuje w naszej świadomości.
Mocna kolorystyka, wielkie hasła i ceny. Czy nie wystarczy, że dzieła działów marketingowych zaśmiecają już większość stron internetowych? A to nie wszystko bo przecież kolejny miliard promocji musi do nas dotrzeć za pomocą mail'a, poczty, a nawet telewizji.
W dobie kryzysu może wypadałoby ograniczyć ilość ogłoszeń o kredytach...
Kwestia parkowania to już zupełnie inna bajka.
Większość rodaków posiada, posiadała, bądź tylko tymczasowo nie posiada własnych czterech kółek.
Niestety miłość do własnego ma swoją potężną wadę- wymaga miejsca!
Co gorsza wymagania zmotoryzowanych są ogromne i wciąż rosną tylko, czy powinni mieć oni coś do powiedzenia w mieście?
Przecież nie bez powodu miasta zachodniej europy stawiają przede wszystkim na ruch pieszo-rowerowy.
Konflikt piesi- zmotoryzowani trwa. Czym się zakończy? Zobaczymy zapewne wkrótce...
Wracając do tematu przestrzeni publicznej to niemal od dekad myślenie o niej u nas kuleje. 
Z czego ten problem wynika?
Myślę, że największym naszym błędem jest zamykanie idei miejsca dla ludu w dziedzinach architektury i urbanistyki.
A przecież przestrzeń publiczna nie powstaje na biurku w jakiejś pracowni, a na wolnym powietrzu.
Zarówno architekci jak i urbaniści mają wpływ na jej estetykę, ale wygląd to nie wszystko.
Poza właściwą prezentacją liczy się funkcja.
Przestrzeń musi mieć określoną funkcję.
Place przede wszystkim pełnią funkcje reprezentacyjne. Wielkie i pełne przestrzeni mają nadawać miejscom elegancji i znaczenia, czy tylko?

(fot. Olga)

Otóż nie! Poza placami reprezentacyjnymi w miastach funkcjonują place służące do organizowania wszelkiego rodzaju koncertów, festiwali, czy innego rodzaju imprez.
Jednym z ciekawszych tego typu miejsc był dla mnie plac przed ratuszem Paryża.
Na dużym reprezentacyjnym placu w lecie można było się poczuć niemal jak w wesołym miasteczku.
Na szerokiej przestrzeni miejskiego rynku roześmiany tłum bawił się w kulach do sphering'u, przy różnych stoiskach oraz przy świeżo montowanej scenie.
Poza funkcjami rozrywkowo-reprezentacyjnymi, place również mogą stanowić najzwyklejszą ozdobę.

(Istambuł)

Podobnie jak ulice, bulwary, czy promenady mogą nadawać miejscu tonu, podkreślać urodę okolicy, czy poprzez interesujący kształt przełamywać nudne otoczenie.
Poza placami za przestrzenie publiczne uznaje się ulice.



Same w sobie drogi oczywiście nie stanowią żadnej atrakcji, jednak z drobną pomocą matki natury i projektanta... Zwykła ulica może zmienić się w prawdziwy bulwar!
Kto na świecie nie marzył o przejściu się Polami Marsowymi?


Aleje i Bulwary zdecydowanie przyciągają!
Jednak co nas do nich przyciąga?
Sklepy? Ludzie? A może potrzeba poczucia energii miasta?
Pełne samochodów, ludzi, świateł, czasem odsłonięte, a czasem w formie krytych pasaży.
Rodzajów ulic jest wiele, lecz tylko niektóre potrafią naprawdę przyciągać.
Te posiadające atrakcyjną zabudowę, zieleń, małą architekturę, czy dach zdecydowanie potrafią przyciągnąć na dłużej.

(fot. Olga)

Poza tym kto będąc w mieście nie pójdzie na główną ulicę?
Koniec końców to przecież na nich toczy się życie wielkich miast i to one propagują światowe trendy.
Zarówno w ubiorze, urodzie jak i gastronomii...
Wielkie miasta oznaczają dużą ilość betonu.
Gdy mamy go dość, a nie chcemy wyjechać, to udajemy się do ogrodów i parków.


Parki i ogrody to jedna z najciekawszych form przestrzeni publicznej.
Z jednej strony eleganckie historyczne ogrody, a z drugiej fantastyczne rekreacyjne parki.
Obie formy są bardzo ważne i równie atrakcyjne, obie przybliżają nas do natury, której w mieście tak nam brakuje.


Historyczne ogrody przyciągają nas swoją elegancją, ciekawym założeniem. Są doskonałe na spokojne spacery, czytanie książek, a nawet na randki.
Parki rekreacyjne z kolei poza możliwością spaceru, czy bliskością zieleni przyciągają funkcją.
Sprzęty rekreacyjne, możliwość biegania to coś co sprawia, że miejsca te cieszą się dużą popularnością.
Zwłaszcza wśród tych, którzy chcą nieco poprawić swój wygląd...
Ostatnią formą przestrzeni miejskiej są skwery.
W rozrastających się miastach często brakowało zieleni, toteż często małym placykom nadawano formę mini-parku.

 (fot. Olga)
(fot. Olga)

Podsumowując przestrzeń publiczna musi mieć funkcje, musi być atrakcyjna i powinna przyciągać ludzi.
Kreując ją należy jednak pamiętać, że ludzie nie są w stanie przebywać w każdym miejscu.
Wielki park w zielonym mieście nie będzie stanowił szczególnej atrakcji.
Do wszystkiego należy podchodzić z pewnym umiarem, a jeśli chodzi o przestrzeń miasta, to przede wszystkim pamiętać o tym, że lokale to nie wszystko.
Wygenerowanie ruchu to nie tylko kwestia stworzenia lokali, to przede wszystkim kwestia stworzenia klimatu.

(fot. Olga)

Ciekawie oświetlone, w fajny sposób zagospodarowane przestrzenie będą przyciągać.
Fontanny, pomniki, rośliny nawet wyprowadzone z parków i ogrodów wciąż stanowią dla ludzi atrakcje.
I mimo, że ostatnimi czasy niewiele się z tym liczymy, to może warto by było wrócić do podstaw?
W końcu każdą przestrzeń da się zmienić, a szczegóły mogą wpłynąć na jej odbiór...