26 marca 2012

Sometimes it's just about...

Żyjąc z dnia na dzień w mieście nabieramy przyzwyczajeń.
Codziennie jeździmy tym samym autobusem o tej samej godzinie, spotykamy, przeważnie, tych samych ludzi. Mijamy ich obojętnie istniejąc pod swego rodzaju powłoką codzienności.
Jednak nasze względnie ułożone życie można bardzo łatwo wywrócić do góry nogami...
Wystarczą: Utrata pracy, wypadek lub innego typu tragedia albo nieprzewidywana zmiana otoczenia.
Właśnie co zrobić, gdy otoczenia nagle radykalnie się zmienia?
W pracy wystarczy zmiana szefa, aby dotychczas miłe biuro zmieniło się w siedzibę królowej śniegu.
W mieście może to być remont drogi bądź kolejna "genialna" reorganizacja komunikacji miejskiej. Zazwyczaj jedno i drugie oznacza dla mieszkańców głównie kłopoty...
W domu to może być cokolwiek, a wówczas świat uległa zagładzie.
Gdy nasze życie zaczyna się po prostu walić, czy nie warto czegoś zmienić?
Czasem trzeba powiedzieć "Dość!", krzyknąć "stop!" i po prostu zmienić tor!
Ludzie z otoczenia mają na nas wielki wpływ, mogą z wielką łatwością podnieść nas na duchu, ucieszyć, ale potrafią również nas zniszczyć...
Przyjaciół należy się trzymać, ale o wrogach nie zapominać. Wrogowie mają to do siebie, że jak wbijają "szpileczkę" to skutecznie. Czasem są to obcy ludzie, którzy bezimiennie zostawiają nieprzyjemne komentarze na blogach, czasem to obcy ludzie, którzy po prostu pokazują innym, że mają zły humor. Innym razem są to niestety ludzie z naszego najbliższego otoczenia.
Co zrobić wtedy? Metod jest niezliczenie wiele, jednak moja osobista rada z toksycznymi osobistościami nie warto zadzierać, takie osoby należy po prostu traktować jak zgniłe jajo i trzymać na odległość. Jeśli jednak mamy kogoś naprawdę dość to najlepiej to po prostu powiedzieć. Nagła, niespodziewana eksplozja emocji nie zawsze jest dobrze widziana. Lepiej nie wybuchać, wystarczy po prostu powiedzieć swoje i ruszyć naprzód.
Nie warto zostawać w tyle, nie warto rozpamiętywać. Trzeba iść przed siebie i oglądać się tylko na to co oglądania jest warte...
Dziś kolejny wiersz. Napisałem go... Uwaga... W tegoroczne Walentynki! Dla mnie był to jeszcze 13 lutego, ale to szczegół. Zainspirowała mnie pewna scena filmowa, która przedstawia osobę mówiącą dość i zmieniającą własne życie. Zastanawiam się czy każdy czasem nie marzy o tak drastycznych zmianach...
Może tak, może nie, tak czy inaczej zapraszam do lektury!
  
„Złoty szmer”

Zwietrzałe idee głupców się trzymają
Mądrym ludziom tylko głowy zawracają
Uczymy się pokory
Ponoć głupich ludzi zmory
Ślepcy w stare zapatrzeni
Nie dostrzegą swych własnych cieni
Nie spostrzegą świata zmian
Lecz wyrządzą wiele ran
Krótkowzroczność słabością wielu
Nie przykryjesz tego nawet polewą nawet z karmelu
Powiedzieć co ważne zawsze pora
Do diabła niech idzie głupia pokora
Ludzie prawdę znać muszą
Bo w kłamstwach się już duszą
Po co tkwić w jednym ładzie?
Po co wciąż w tym samym składzie?
Zmiany zaprowadzić najwyższy czas
Pora by z rękawa wyfruną as!
Pora skorzystać z wiedzy naszej
Pora zburzyć forty prywaty waszej
Idealizm to głupota
Cechuje go romantyzmu ślepota
Pora jednak wszystko zmienić
Przestarzałe, zepsute na świeże wymienić
Posłuchajcie mnie proszę głupcy

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz