2 marca 2012

Destrukcji cień...

Dzisiejszy post jest tym najcięższym, którego od początku prowadzenia bloga się obawiałem.
Wiedziałem, że któregoś dnia nadejdzie czas na opublikowanie "czarnego" wiersza, który błędnie zinterpretowany może mnie przedstawić w bardzo negatywnym świetle.
Jakie uczucie towarzyszy mi przy pisaniu dzisiejszego posta? Strach...
Strach to uczucie niszczące. Czasem nas ostrzega i motywuje do działań, są jednak przypadki w, których całkowicie nas niszczy. Jak zapanować nad nim? Przepis na to może zdobyć jedynie osoba, która go odczuwa. Jedynie poznanie źródła może zmienić sytuację.
Co wywołuje strach?
Na logikę strach to uczucie, które działa jak receptor ostrzegawczy, ma informować o zagrożeniach.
Źródłem strachu może być zbliżająca się osoba czy zwierze, które stanowi dla nas zagrożenie, trująca substancja bądź czynność, która według naszego mózgu może prowadzić do poważnych uszkodzeń czy nawet śmierci.
Jednak z niemal nieograniczonej liczby źródeł przerażenia chciałbym omówić dwie.
Większość ludzi najbardziej boi się śmierci. Śmierć i myśl o tym co następuje po niej niemal paraliżowała ludzkość od wieków. Niezwykły rozwój myśli o śmierci w sztuce obserwujemy w dobie Baroku. Epokę tą cechowały niesamowite kontrasty. Z jednej strony obserwujemy bogactwo pałaców, piękne stroje, imponująco ozdobione wnętrza, wielkie uczty, po prostu krainę mlekiem i miodem płynąca, z drugiej wszechobecną śmierć i zarazy...
Wówczas wizerunki śmierci stały się naprawdę makabrycznymi. Najpopularniejszym stał się wizerunek kościotrupa w pelerynie, jednak mniej znane naprawdę budziły niesmak. "Image" o, którym wspominam to śmierć jako zwłoki w rozkładzie. Realizm tego wizerunku, jego kolorystyka i wrażenie mogły na pewno prowadzić do depresji i obrzydzić niejedną ucztę...
Jak wcześniej wspomniałem poza śmiercią chciałem również omówić samotność.
Samotność to coś czego w zasadzie nie da się opisać. Niby jest to uczucie towarzyszące pustelni towarzyskiej jednak czy można je tak naprawdę zdefiniować?
Mam nadzieję, że powyższy post co nieco Wam podpowie...


„Łzawe róże”

Pierwsza chwila
Czarna lufa się do mej skroni zbliża
Pociągam za spust
I…
I nic
Tylko smoły zapach
I...
I wszędzie purpura krwi z dramatem się miesza
To samotność mnie zabiła
Potem kwiaty i zniczy zapach
Cmentarz …
Zasłużyłem?
Wątpię…
Ciało gnije
łzy się leją
A potem…
Już tylko cisza
Odszedł…
Naprawdę czy do snu złotego
Chwila mija i pustka ogarnia
Żył w ogóle?
Czy ktoś pamięta?
Nieliczni…
O ile w ogóle ktokolwiek…

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz