13 listopada 2012

W krainie artystów... Montmartre

Dziś, między innymi przez wzgląd na Rodin'a, chciałbym was zabrać na Montmartre!
Montmarte znajduje się w XVIII dzielnicy Paryża. Z czego słynie?
No cóż... Touluze Lautrec rozsławił je jako "rozrywkowe" centrum miasta, jeśli wiecie o co chodzi...
Poza licznymi, często odwiedzanymi, przybytkami wzgórze stanowiło centrum życia bohemy artystycznej miasta.
To tutaj w roześmianym, bezpruderyjnym tłumie powstawały jedne z najciekawszych dzieł.
Montmartre poznałem lata temu. Oczywiście filmy i książki sprawiały, że miejsce to wydawało mi się niezwykłym, przyciągającym i pełnym artystycznego uroku.
W 2010 roku, gdy, w końcu, odwiedziłem Paryż postanowiłem się tam udać.
Jeśli mam być szczery w kilka chwil mityczne wzgórze artystów spadło do rangi czegoś zupełnie przyziemnego, pozbawionego duszy.
Niestety komercja, ujarzmiła niegrzeczny dom artystów i zmieniła w krainę turystów...

(bazylika Sacre Coeur)

Nie chcę negować turystyki. W końcu to z niej elegancki Paryż czerpie spore dochody.
Chciałbym jednak podkreślić, że ma ona negatywny wydźwięk.
Montmartre z moich snów był tajemniczym miejscem, kolebką artystów. Powiedziałbym, że wręcz miejscem mylącym. Pod osłoną domów publicznych i rewii powstawała wielka sztuka.
Jedno co pozostało po tym wspaniałym okresie to budowle i ulice.
Nad wzgórzem dominuje wspaniała bazylika "Sacre Coeur".
Jest to miejsce tłumnie odwiedzane i oblegane przez turystów. Gdy tam byłem. Każdy skrawek trawnika przed kościołem był zajęty. Nie było możliwości aby w spokoju usiąść na wzgórzu i napić się wina.
Sama okolica bazyliki jest dość ciekawa. Można do niej dojść na wiele sposób. W zasadzie każdy zmusza nas do pokonania kilku wąskich i krętych uliczek.
Co jest ciekawe w okolicy? Na pewno sklepy. Kilka witryn przykuło moją uwagę.
Jedna należała do sklepu z designerskimi rzeczami. Znacie je. W każdym mieście są stosunkowo podobne w swej niezwykle modnej ofercie. Druga witryna prezentowała się nieco bardziej historycznie. Należała do sklepu lalkarskiego. Jego wizytówką był piękny wiktoriański domek dla lalek z pełnym umeblowaniem. Takim w starym stylu. Śmiesznie było oglądać "ludwiki" w wersji mini. Trzecim był warzywniak Amelii. Ciężko na niego nie zwrócić uwagi... Tym bardziej, że cały jest powyklejany zdjęciami z filmu.
Oczywiście to nie jedyne lokale, które tam odwiedziłem.

Niektóre lokale odwiedziłem przypadkiem. Jeśli mam być szczery to głównym celem podróży było nie tylko zwiedzenie dzielnicy artystów, ale i spożycie wina z widokiem na zachód słońca nad Paryżem...
Widok ze wzgórza doceniają i sami Paryżanie. Domofony wielu domów zdobią znane nam nazwiska jak Rodin, Lautrec, Mozart itp.
Skąd się tam wzięły? Na pewno nie od potomków wielkich artystów. Otóż wielu znanych Paryżan zamiast umieszczać własne, przypina te legendarne.
Taka tabliczka, ze zmienionym nazwiskiem, ma wskazywać, że w tym miejscu mieszka ktoś sławny. Dziwny zwyczaj prawda?
Jeśli planujecie się tam udać to moja dobra rada- starajcie się omijać stację "Chateau Rouge". Gdy ją spotkałem to doszedłem do wniosku, że Warszawa jest jednak bardzo bezpiecznym miastem.
Na koniec tej krótkiej i niezbyt szczegółowej opowieści powiem wam jedno. Może i stary duch dzielnicy przepadł, ale choćby przez wzgląd na widoki, czy sklepy warto się tam udać...

2 komentarze:

  1. Jeśli chodzi o Montmarte warto się tam udać w godzinach późno wieczornych, ja byłam koło godziny 23 i musze powiedzieć że dało się odczuć ten klimat, nie było zbyt dużo ludzi. Na schodach przed bazyliką gdzie rozpościera się widok na Paryż i wieże Eiffla. Akurat trwał występ ulicznego artysty grającego stare francuskie piosenki, przy tym na schodach siedziała grupka ludzi, często par popijających wino.Wszak poniżej wzgórza trafiają się podejrzane typy, ale akurat miałam farta, że poznałam prawdziwy klimat tego miejsca bez natłoku turystów.:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mmm... Zazdroszczę. Ja niestety nie miałem tyle szczęścia. :-/

      Usuń