11 lutego 2014

Seks&Sztuka

Skandal, bunt, dyskusja, erotyzm i nagość, tych kilka pojęć w bardzo prosty sposób łączy się z terminem "Sztuka".
Od starożytności sztuka była nieodłączną częścią życia społeczności.
Pokazywała wojny, idee polityczne i sakralne, a nawet wpływała na ludzkie otoczenie.
W świecie sztuki nie zabrakło również miejsca dla życia codziennego.
Artyści biorący czynny udział w życiu społecznym wyrażali swoje zdanie na ten temat za pomocą sztuki. Czasem chwalili, a niekiedy krytykowali obyczajowość...
Jednym z nieodłącznych tematów życia społecznego był seks.
Erotyzm towarzyszy sztuce od dawna, jednak zawsze występuje w nieco innej formie...
Raz jako forma miłości, innym razem jako grzech.

[A. Canova "Amor i Psyche"]

Tematy związane z seksem okazują się być ponadczasowymi, zwłaszcza w Polsce.
Tu rozmowy na "te" tematy są prawdziwym tabu.
Ostatnio na portalu WawaLove pojawiły się artykuły na temat seksu.
Pierwszy dotyczył wystawy "Body Work", dotyczącej ludzkiej cielesności.
Drugi z kolei to „porno-dzień” na Uniwersytecie Warszawskim.
Jaka była reakcja publiki?
Przyglądając się komentarzom trudno o inne wnioski niż przygnębiające...
Polacy nie są przygotowani do rozmów o seksie!
Świadomość rodaków wciąż pozostaje przyćmiona przez średniowiecznie doktryny kościoła katolickiego.
Cała ta sytuacja przypomina Europę Belle Epoque. Wówczas miasta były spowite doktryną kłamstwa. Na ambonach i ulicach głoszono o tym, że seks to zło.
Z kolei prostytucja kwitła.
O tym oczywiście głośno mówić nie chciano. Wówczas do akcji wkroczyli artyści. Powołali oni do życia szereg skandalizujących dzieł. Na reakcję publiki długo czekać nie musieli...

[G. Klimt "Trzy Gorgony" fragment dzieła "Fryz Beethovena"]

Dzieła chciano zdejmować ze ścian, cenzurować, a nawet palić, a jednak się nie udało.
Któż z nas kojarzy prace Gustava Klimt'a, czy Toulouse’a Lautrec'a...
Idea skandalu jednak nie dotyczy tylko Austrii i Francji.
Na polskim gruncie oburzenie wywołały prace Julity Wójcik,  Jacka Markiewicza, czy Doroty Nieznalskiej.
Julita Wójcik tworząc słynną, wielokrotnie już omawianą, "Tęczę" na Placu Zbawiciela, zapewne nie spodziewała się, że jej praca stanie się symbolem homoseksualizmu. Jej wielokrotne tłumaczenia jednak nie przyniosły żadnych skutków, a instalacja stawała się ofiarą licznych podpaleń.
Jacek Markiewicz nie doczekał się braw za nagie adorowanie Jezusa Chrystusa. Po dziś dzień w archiwach "Neewsweek'a" możemy podziwiać pamiątkowe zdjęcie przedstawiające starsze pokolenie bojkotujące jego krótki film.
Natomiast Dorotę Nieznalską z powodu pracy pt. "Pasja" czekał trwający dziesięć lat proces!
Czy rozgłos jest ważniejszy niż szacunek?
Należy jednak zauważyć, że ich zachodnioeuropejscy poprzednicy szokowali, jedynie prostytucją, namiętnością i seksem.

[G. Courbet "Źródło Wszechrzeczy"]

Niestety należy przyznać po latach, iż Gustav Klimt poległ.
Jego prace, wielokrotnie reprodukowane na fajansowych kubkach, filiżankach itp. przestały być czytelne.
Dawniej skandalizujący "Pocałunek" obecnie stał się czymś zwyczajnym.

[G. Klimt "Pocałunek"]

Ludzie kupujący reprodukcje nie patrzą już na temat, a na urodę dzieła!
Czy zatem nasi polscy skandaliści mają rację?
Przecież nie pokazali oni prostytucji i namiętności, a wywołali skandal łącząc religię i erotyzm.
Czy ich działania naprawdę dążą do wyzwolenia polskiej świadomości seksualnej, czy do zdobycia rozgłosu?
"Tęcza" w tym przypadku wypada dość blado. Jej jedynymi grzechami były lokalizacja, przed kościołem Zbawiciela, oraz skojarzenie z homoseksualizmem. W sumie to dość dziwne, że prosta instalacja kwiatowa wywołała taką dyskusję jednocześnie stając się symbolem "zła". Co ciekawsze kilka lat wcześniej ów stereotyp wyśmiał Andrzej Mleczko.
Jednak czy te prace można uznać za ponadczasowe dla naszej kultury dzieła sztuki? A jeśli tak, to czy naprawdę artyści mają szansę zmienić mentalność społeczeństwa?
[P.Picasso "Panny z Awinionu"]

W końcu nie zawsze tak było.
W przedwojennej Warszawie prostytucji nie ukrywano w salonach masażu, a obecność uciążliwego biznesu nie pociągała za sobą licznych protestów z udziałem krzyża.
Dziś powstanie klubu "Go-Go" przy Krakowskim Przedmieściu staje się tematem na pierwsze strony gazet...
Czyżby II Wojna Światowa i PRL aż tak cofnęły nasz kraj w rozwoju?
Jeśli tak, to może czas najwyższy zrzucić habit i przyznać się do białych kozaków...

2 komentarze:

  1. Piszesz o seksie, a gdzie miejsce na miłość, z której powinien on wynikać? Ludzie mają coraz mniej czasu w pędzie, a kontakty stają się coraz bardziej powierzchowne. Seks jako przedmiot w szkole, gołe tyłki na okładkach czasopism. Czy o taki postęp nam chodzi? Nie można winić religii za zahamowania. Ktoś, kto wczytuje się głęboko w doktrynę, ten wie, że to co zakazane jest tak naprawdę dozwolone (tekst ze średniowiecznej pieśni). Ja nie stawiam w opozycji "Kościół, wiara" i "nauka, postęp". Ludzie potrzebują zmian w myśleniu, lecz nie na zasadzie rewolucji (wszystkie rewolucje historyczne są przykładem jak to działa w praktyce), tylko ewolucji. Miłość i współczucie powinny być na pierwszym miejscu.

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie piszę o seksie jako takim, tylko o jego relacji ze sztukami plastycznymi.
    Miłość to stosunkowo młody wynalazek. Matczyna owszem jest starą, jednak małżeńska to przede wszystkim wynalazek XX wieku.
    Dawniej małżeństwa zawierano głównie z przyczyn finansowych, czy politycznych.
    W szkole nikt o seksie nie uczy,przynajmniej nie w Polsce, także nie wiem skąd takie informacje.
    "Gołe tyłki na okładach" to żadna nowość. Golizna towarzyszy nam od starożytności. Malowidła ścienne kultury minojskiej prezentują nam przecież pół-gołych ludzi. Z kolei rzeźby starożytnych Grecji i Rzymu z szat również nie słyną. Przypomnijmy sobie ot choćby "Dyskobol", "Trzy Gracje" czy "Grupę Laokoona".
    W tej kwestii można się jedynie sprzeczać z ideałami piękna.
    Miłość i współczucie na pierwszym miejscu być powinny. Pamiętajmy jednak o tym, że pociąg seksualny to nic innego jak czysta fizjologia...

    OdpowiedzUsuń